Pierwszy Hermafrodyta

Syn Afrodyty i Hermesa, imieniem, jakżeby inaczej – Hermafrodyt, chłopak piękny jak bóg (po matce) i sprytny jak diabeł (po ojcu) hasał sobie radośnie po świecie, aż dostał się do Azji. Napotkał tam źródełko i zapragnął odświeżyć się po podróży, szczególnie że woda wyglądała na krystalicznie czystą. Strażniczką źródełka była nimfa Salmakis, przepiękna blondynka. Całe dnie spędzała na dbaniu o daniu o urodę, czesaniu włosów i przeglądaniu się w tafli jeziora, czy aby ładnie wygląda. Przybysz Hermafrodyt natychmiast wpadł jej w oko, wystroiła się więc dla niego na wypadek, gdyby codzienne zabiegi pielęgnacyjne to było za mało i zdecydowała się go uwieść. Chłopak pozostał nieczuły na jej wdzięki, posłużyła się więc starą dobrą sztuczką, „nic mnie nie obchodzisz” i poszła sobie. Niedaleko jednak, na tyle tylko, bo podglądać go z krzaków. A było na co popatrzeć – Hermafrodyt sądził że jest sam, więc zachowywał się swobodnie, a to stopę, a to nogę w jeziorku zanurzył, bawiąc się z falami. Gdy zrzucił ubranie, Salmakis była już całkiem ugotowana. Zrzuciła i ona swoje szaty, popędziła za chłopakiem do źródła obłapiając go w pół i obcałowując jego ponętne ciało. Nie chciała się odczepić, chociaż Hermafrodyt nie odwzajemniał jej pieszczot. Odtrącona kobieta rzadko poddaje się bez walki: nimfa poprosiła bogów, aby połączyli ich w jedno ciało, harmonijny, spójny byt – co też się stało. Z wody wyłoniła się istota z cechami kobiety i mężczyzny. Hermafrodyt poprosił rodziców, aby każdy mężczyzna po wejściu do źródła zmieniał się tak jak on. Co też się stało.

Źródła:

 

Apollonie Sabatier, kobieta ukąszona przez węża

Apollonie Sabatier zniewalała mężczyzn urodą, inteligencją i wdziękiem – prowadziła salon, w którym co niedzielę flirtowała z malarzami, literatami, dziennikarzami. Bywała tam śmietanka artystyczna i towarzyska Paryża (Alfred de Musset, Gustave Flaubert, Edouard Manet,Victor Hugo). Urodziła ją praczka. Ojcem, z przypadku, został został niepiśmienny sierżant, stacjonujący akurat nieopodal, bo tak zaaranżował sprawę biologiczny tatuś hrabia, prefekt Ludwika XVIII. 

Apollonie szybko stała się muzą i kochanką artystów.  Inspirowała dekadenckiego poetę Baudelaire’a, w którym zakochała się z wzajemnością od pierwszego wejrzenia (gdy uczucie wygasło zostali przyjaciółmi). Pozowała nago, ale za to z kochankiem Alfredem Mosselmanem do obrazu  Gustave Courbeta „Studio malarza” oraz do rzeźby Augusta Clésingera jako „Kobieta ugryziona przez węża”. Jednak jeśli coś ją pogryzło, to kąśliwe uwagi, bo rzeźba wywołała skandal obyczajowy wśród krytyków i widzów: oto naga kobieta wije się z bólu po ukąszeniu węża, oplatającego jej nadgarstek jak bransoleta. Biust jest podejrzanie sterczy. I – o zgrozo! Ona ma cellulit!! Za realistyczna ta rzeźba. A może to wcale nie ukąszenie sprawiło, że ona się tak wygina? Może wypręża się po czymś innym? Skandal, jak zwykle bywa, spowodował tylko zwiększone zainteresowanie dziełem. 

Kochanek, Sir Richard Wallace zabezpieczył Apollonie w hojną, dożywotnią rentę, toteż prowadziła wygodne życie, próbując swoich sił między innymi nie tylko jako muza artystów, ale i jako malarka. 

Źródła: 

https://opolnocywparyzu.pl/apollonie-sabatier/ 

https://en.wikipedia.org/wiki/Woman_Bitten_by_a_Serpent 

https://en.wikipedia.org/wiki/Apollonie_Sabatier

 

PODGLĄDAJĄC ŻONĘ W WANNIE, czyli łazienka Państwa Bonnard

Pierre Bonnard

Vojeryzm, czyli podglądnie kobiety w intymnej sytuacji toalety. Podpatrywanie jej nieuprawnionym okiem, skradanie się za niedomkniętymi drzwiami łazienki po to, żeby następnie przenieść na płótno niezgrabne kobiece gesty, wykoślawione akrobatycznie ciało, złamanie tabu prywatności. Podglądamy kobiety przez dziurkę od klucza.  

Minęły czasy kąpieli w balii; żona i modelka Pierra Bonnarda – Marta de Meligny, kąpie się w wannie. 7 razy dziennie. Są kobiety, które sprzątają mieszkanie 2 razy dziennie, a jak nie mają co sprzątać, to sprzątają piwnicę; są kobiety, które poprawiają makijaż 3 razy dziennie, a Marta kąpie się 7 razy dziennie. Pierre zagląda wtedy do łazienki, robi szkic, a następnie maluje żonę z pamięci – wiecznie młodą i niezmiennie zgrabną, zawsze bez twarzy.

Marta oszukiwała Pierra, Pierre zdradzał Martę, a mimo to małżeństwo trwało aż po grób. Poznali się, kiedy „16 letnia Marta de Meligny” pracowała w kwiaciarni, wykonując nagrobne bukiety. Marta naprawdę nazywała się Marie Boursin i miała 24 lata, o czym Pierre dowiedział się po 30 latach wspólnego życia. Związek Bonnarda z Martą był mezaliansem – dziewczyna pochodziła z ubogiego domu, po wyjeździe do Paryża demonstracyjnie nie utrzymywała żadnych kontaktów z rodziną (czasem spotykała się w kawiarni z siostrą, ale nie powiedziała jej z kim jest w związku). Bonnard był wykształcony i dość dobrze sytuowany. Być może dlatego ślub wzięli po 30 latach związku – informując o nim tylko kilkoro przyjaciół. Ubocznym i tragicznym skutkiem tego radosnego wydarzenia była samobójcza śmierć drugiej ulubionej modelki Pierra – Renee Mochaty (kochanki artysty i przyjaciółki domu).

Bonnard zresztą miewał liczne kochanki i romanse – zazdrosna żona kazała niszczyć płótna przedstawiające inne kobiety. Marta wymagała ciągłej uwagi i obecności męża – Pierre, żeby spotkać się z przyjaciółmi wymykał się z domu pod pretekstem wyprowadzenia psa. Życia towarzyskiego nie prowadzili, Marta uciekała przed ludźmi – Pierre często nosił nad nią parasol niezależnie od pogody, żeby  ludzkie oko jej nie widziało. Co innego pokazać ciało w akcie – nie miała nic przeciwko. Marta przewlekle chorowała, nie wiadomo na co – może miała chorobę skóry, nerwicę i różne obsesje, stąd konieczność ciągłego moczenia się w wannie. Bonnard był troskliwym i oddanym mężem, bez żalu zaakceptował chorobę żony, jej pasywność, neurotyczność i tę nieszczęsną wannę, swoiste więzienie ich związku.  Rodziny Państwa Bonnard dowiedziały się o małżeństwie po śmierci Marty.

Źródła:
https://www.kul.pl/files/564/public/ARTykuly/ARTykuly_KG_s3.pdf
https://davidowenartstudio.blogspot.com/2013/06/pierre-and-marthe-bonnard-odd-couple.html

MAJA BEREZOWSKA, czyli karykatury Hitlera i kobiety górą

Rok 1978 – umiera Maja Berezowska, a Michalina Wisłocka wydaje „Sztukę kochania”. Zgorszone świętoszki z Warszawy demolują nagrobek malarki zalewając go farbą i atramentem.

Co złego zrobiła?

Maja Berezowska patrzyła na świat przez erotyczne, różowe okulary i tworzyła rysunki erotyczne – w dodatku to nie byle jakie, bo rysowała kobiety w erotycznym uniesieniu z jednym, albo i dwoma mężczyznami. Albo i więcej. Damy szczupłe, z zachęcająco sterczącym biustem, mężczyźni muskularni i wycieniowani, którzy mają dostarczać kobiecie przyjemność. Kobieta bierze sobie do łóżka kochanka, który ma dawać jej przyjemność i bo to jest jego męska robota. Koniec. Nigdy odwrotnie – bo ona da radę kilku panom, ale nie odwrotnie.

W rysunkach kochankowie bawią się bezpruderyjnie a atrakcyjnych części ciała nie zasłania żaden figowy listek. Bez tabu, ale i bez wulgarności, bo rysunki są przepuszczone przez filtr kobiecej wrażliwości erotycznej.

„Miłostki słodkiego Adolfa” Hitlera.

Tak! „Miała używanie” malując cykl satyrycznych rysunków samego Führera. Adolf-kochanek jest wątły, mizerny, a co gorsza obrzezany i uprawia słodką miłość z jurną blondyną. Jednak takich portretów nie rysuje się bezkarnie: za „Miłostki” sąd w Paryżu skazał Maję na karę całego 1 franka, ale prawdziwą sprawiedliwość wymierzyło Gestapo: kara śmierci i obóz koncentracyjny w Ravensbrück. Dziś ktoś mógłby pogratulować sprawnej akcji policji. W obozie lekarze przeprowadzali na Mai eksperymenty „medyczne”. 3 lata. Ale nawet tam nie przestała tworzyć i rysowała współwięźniarki (dodając im otuchy i urody).

W socjalistycznej Polsce też pod górkę – kolorowa i śmiała Maja rozwala system, który cenzurował import prasy erotycznej i każdą sztukę, która pokazuje wyzwoloną seksualnie kobietę, bez tabu. Kobieta jest przecież do czego innego przeznaczona. Maja maluje więc kwiaty, które kocha tak samo jak życie, młodszych kochanków, jedzenie, przyjaciół, imprezy i seks.

Jest pochowana na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.

 

Źródło:

Małgorzata Czyńska „Berezowska. Nagość dla wszystkich”. Wyd. Czarne, Wołowiec 2018.

EROS I PSYCHE, czyli romans w ciemności

 Eros i Psyche, Antonio Canova, 1793 r.
Eros i Psyche, Antonio Canova, 1793 r.

Znacie takie dziewczyny, które mówią przyjaciółkom że „jestem sama, bo on na mnie nie zasługuje” i odwracają się od faceta zalotnie kręcąc tyłeczkiem myśląc triumfalnie „niech wie, co traci”. Podobnie sprawy miały się z Psyche, która onieśmielała urodą każdego adoratora. Panowie modlili się do niej i składali ofiary, traktowali jak boginię, a potem odchodzili do tych brzydszych, bo gdzie mieli iść. Takiej urody nigdy nie obnosi się bezkarnie – monopol na urodę na Olimpie miała bogini Afrodyta, która nie znosiła konkurencji. Jadowita Miss Olimpu poprosiła swego syna Erosa, żeby pomścił mamę i wystrzelił swoją strzałę miłości tak, żeby Psyche zakochała się w najbardziej nikczemnym prostaku jaki chodzi po świecie. Ale człowieczy los nie miałby takiej opinii jaką ma, gdyby strzała trafiła tam gdzie trzeba i Eros sam zakochał się w Psyche.

François-Édouard Picot

W imię miłości porwał ją do swego pałacu i odwiedzał tylko w nocy, w dzień bowiem był (jak każdy facet), zajęty ważnymi sprawami, takimi jak np. strzelanie z łuku. Za to w nocy odwiedzał Psyche na seksowne tête-à-tête w ciemności, fetyszowe wręcz, bo Psyche nie widziała go nigdy i nie wiedziała z kim sypia. I nie miała prawa Erosa zobaczyć. Brzydsze siostry Psyche wkręciły ją, że na pewno sypia z obrzydliwym smokiem i to dlatego ta ciemnica w jej sypialni. Pewnej nocy, gdy Eros zasnął po miłosnych uciechach, Psyche zapaliła lampę, żeby w końcu zobaczyć co i jak, bo w końcu kobieta powinna wiedzieć, jak wygląda facet, który ją bzyka. Oparzony oliwą Eros obudził się, wkurzył, że dziewczyna łamie zasady (na które się nie pisała) i obrażony porzucił ją, odlatując z łopotem na swoich boskich skrzydełkach. Niczego w życiu tak nie żałujemy, jak tego co utracimy (głównie z własnej winy) i teraz to Psyche zabiegała o miłość Erosa, bo szczerze go pokochała. Błądziła po całym świecie szukając go i przechodziła liczne próby, na które wystawili ją bogowie. Miłość i poświęcenie Psyche skruszyły zatwardziałe serce Zeusa, który zgodził się na małżeństwo Erosa i Psyche, mimo niezadowolenia Afrodyty. Jak to w bajkach bywa – piękna para na Olimpie wzięła huczny ślub i żyli długo i szczęśliwie. Swoją córkę (piękną nad wyraz) nazwali Rozkosz (udaną nad wyraz) 😊

Źródło:

S. Stabryła, Złote jabłka Afrodyty. Greckie legendy o miłości, Czytelnik, Warszawa 2007.