Pierwszy Hermafrodyta

Syn Afrodyty i Hermesa, imieniem, jakżeby inaczej – Hermafrodyt, chłopak piękny jak bóg (po matce) i sprytny jak diabeł (po ojcu) hasał sobie radośnie po świecie, aż dostał się do Azji. Napotkał tam źródełko i zapragnął odświeżyć się po podróży, szczególnie że woda wyglądała na krystalicznie czystą. Strażniczką źródełka była nimfa Salmakis, przepiękna blondynka. Całe dnie spędzała na dbaniu o daniu o urodę, czesaniu włosów i przeglądaniu się w tafli jeziora, czy aby ładnie wygląda. Przybysz Hermafrodyt natychmiast wpadł jej w oko, wystroiła się więc dla niego na wypadek, gdyby codzienne zabiegi pielęgnacyjne to było za mało i zdecydowała się go uwieść. Chłopak pozostał nieczuły na jej wdzięki, posłużyła się więc starą dobrą sztuczką, „nic mnie nie obchodzisz” i poszła sobie. Niedaleko jednak, na tyle tylko, bo podglądać go z krzaków. A było na co popatrzeć – Hermafrodyt sądził że jest sam, więc zachowywał się swobodnie, a to stopę, a to nogę w jeziorku zanurzył, bawiąc się z falami. Gdy zrzucił ubranie, Salmakis była już całkiem ugotowana. Zrzuciła i ona swoje szaty, popędziła za chłopakiem do źródła obłapiając go w pół i obcałowując jego ponętne ciało. Nie chciała się odczepić, chociaż Hermafrodyt nie odwzajemniał jej pieszczot. Odtrącona kobieta rzadko poddaje się bez walki: nimfa poprosiła bogów, aby połączyli ich w jedno ciało, harmonijny, spójny byt – co też się stało. Z wody wyłoniła się istota z cechami kobiety i mężczyzny. Hermafrodyt poprosił rodziców, aby każdy mężczyzna po wejściu do źródła zmieniał się tak jak on. Co też się stało.

Źródła:

 

ŁAŹNIA TURECKA, czyli duszno, pa/orno

„Odalisca”, Adrien Henri Tanoux, 1880

Moda na orient w sztuce bezwstydnie wparowała do haremu, a przy okazji do intymnych pomieszczeń toaletowych sułtana. Bo na bogactwo sułtana składał się m.in. jego pałac, a w nim hammam, czyli łaźnia. A w niej…. Wiele nagich  kobiet stłoczonych w sensualnej bliskości, dotykających siebie nawzajem przy okazji masażu, mycia, czesania czy po prostu kobiecych pogaduszek. W świecie islamu umycie się było niezbędne przed modlitwą, konieczne po seksie czy intymnych czynnościach fizjologicznych, ale też kąpiele dawały po prostu przestrzeń dla namiętności i otwartości na seks.

Zaszczyt umycia sułtana przydał najładniejszym niewolnicom (odaliskom), a ta najpiękniejsza miała honor podawać mydło. Te brzydsze mogły jedynie trzymać ręczniki i dzbany z wodą. Łaźnia składała się z części kąpielowej i wypoczynkowej, bo po kąpieli odprężony sułtan lubił jakąś swoją kobietę przelecieć.

 

 

 

Źródła:

http://www.laboratoriumkultury.us.edu.pl/?p=31545
https://en.wikipedia.org/wiki/Turkish_bath

HIGIENA W WERSJI GLAMOUR, czyli kąpiel na królewskim dworze

Św. Jadwiga z wnuczkiem Bolkiem

W średniowieczu ludzie korzystali z uciech kąpali chętnie, biedniejsi myli się w rzekach, jeziorach i publicznych łaźniach, bogatsi w prywatnych „łazienkach”. Ale nie wszyscy.

Czysta ma być dusza, nie ciało. Kiedy Święta Jadwiga Śląska, żona księcia Henryka Brodatego, spełniła swój książęcy obowiązek i wydała na świat 7 dzieci, powiedziała „dość”. Odmówiła współżycia,  złożyła z mężem śluby czystości i zaszyła się w klasztorze, żeby tam się umartwiać i zarastając brudem oddawać cześć Bogu. Wnuczka Bolesława kąpała w brudnej wodzie – tej samej, w której zakonnice myły nogi. Siebie też przy okazji nią polewała.

Bo czystość niejedno ma imię. Święta Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, zdecydowała, że najlepiej w życiu zrobi, jak będzie się umartwiać. Miała  tyko 12 lat, gdy wydali ją za mąż i już wtedy złożyła śluby czystości i nieczystości jednocześnie, czyli: zachowa dziewictwo i nie będzie się myć. Zrezygnowała więc z kąpieli (i wszelkiej radości w życiu), a swą świętą, książęcą twarz przemywała jedynie zimną wodą przy okazji komunii. Umarła dziewicą z brudną, ale ważne, że nienaruszoną waginą (a małżonek, książę Bolesław dorobił się przydomku „Wstydliwy”, żyli w małżeńskiej czystości 40 lat).

Za to królowa Jadwiga Andegaweńska kochała się w kąpielach. Dodawała do nich pachnące zioła i traktowała jako lekarstwo na niepłodność. Dobrawa, żona Mieszka I miała prywatną saunę, ze zbiornikami na wodę i piecami. Lubiła się kąpać i perfumować (zapachy wytwarzano z olejów roślinnych).

Bądźmy jak Jadwiga Andegaweńska, jak Dobrawa – myjmy ręce😊

Źródła:

  • https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/06/28/higiena-sredniowiecznych-krolowych-czy-nasze-wladczynie-smierdzialy/
  • https://www.youtube.com/watch?v=uZxoy31BTGw&t=7s

PODGLĄDAJĄC ŻONĘ W WANNIE, czyli łazienka Państwa Bonnard

Pierre Bonnard

Vojeryzm, czyli podglądnie kobiety w intymnej sytuacji toalety. Podpatrywanie jej nieuprawnionym okiem, skradanie się za niedomkniętymi drzwiami łazienki po to, żeby następnie przenieść na płótno niezgrabne kobiece gesty, wykoślawione akrobatycznie ciało, złamanie tabu prywatności. Podglądamy kobiety przez dziurkę od klucza.  

Minęły czasy kąpieli w balii; żona i modelka Pierra Bonnarda – Marta de Meligny, kąpie się w wannie. 7 razy dziennie. Są kobiety, które sprzątają mieszkanie 2 razy dziennie, a jak nie mają co sprzątać, to sprzątają piwnicę; są kobiety, które poprawiają makijaż 3 razy dziennie, a Marta kąpie się 7 razy dziennie. Pierre zagląda wtedy do łazienki, robi szkic, a następnie maluje żonę z pamięci – wiecznie młodą i niezmiennie zgrabną, zawsze bez twarzy.

Marta oszukiwała Pierra, Pierre zdradzał Martę, a mimo to małżeństwo trwało aż po grób. Poznali się, kiedy „16 letnia Marta de Meligny” pracowała w kwiaciarni, wykonując nagrobne bukiety. Marta naprawdę nazywała się Marie Boursin i miała 24 lata, o czym Pierre dowiedział się po 30 latach wspólnego życia. Związek Bonnarda z Martą był mezaliansem – dziewczyna pochodziła z ubogiego domu, po wyjeździe do Paryża demonstracyjnie nie utrzymywała żadnych kontaktów z rodziną (czasem spotykała się w kawiarni z siostrą, ale nie powiedziała jej z kim jest w związku). Bonnard był wykształcony i dość dobrze sytuowany. Być może dlatego ślub wzięli po 30 latach związku – informując o nim tylko kilkoro przyjaciół. Ubocznym i tragicznym skutkiem tego radosnego wydarzenia była samobójcza śmierć drugiej ulubionej modelki Pierra – Renee Mochaty (kochanki artysty i przyjaciółki domu).

Bonnard zresztą miewał liczne kochanki i romanse – zazdrosna żona kazała niszczyć płótna przedstawiające inne kobiety. Marta wymagała ciągłej uwagi i obecności męża – Pierre, żeby spotkać się z przyjaciółmi wymykał się z domu pod pretekstem wyprowadzenia psa. Życia towarzyskiego nie prowadzili, Marta uciekała przed ludźmi – Pierre często nosił nad nią parasol niezależnie od pogody, żeby  ludzkie oko jej nie widziało. Co innego pokazać ciało w akcie – nie miała nic przeciwko. Marta przewlekle chorowała, nie wiadomo na co – może miała chorobę skóry, nerwicę i różne obsesje, stąd konieczność ciągłego moczenia się w wannie. Bonnard był troskliwym i oddanym mężem, bez żalu zaakceptował chorobę żony, jej pasywność, neurotyczność i tę nieszczęsną wannę, swoiste więzienie ich związku.  Rodziny Państwa Bonnard dowiedziały się o małżeństwie po śmierci Marty.

Źródła:
https://www.kul.pl/files/564/public/ARTykuly/ARTykuly_KG_s3.pdf
https://davidowenartstudio.blogspot.com/2013/06/pierre-and-marthe-bonnard-odd-couple.html