KOBIETA W SZALE UNIESIENIA, czyli Władysław Podkowiński i Ewa Kotarbińska

Szał (Szał uniesień) Władysław Podkowiński, 1894.

Naga kobieta, ujeżdżająca w szale namiętności dzikiego rumaka (który aż toczy pianę z pyska) to prawdopodobnie Ewa Kotarbińska, żona Miłosza Kotarbińskiego – przyjaciela Podkowińskiego. Starsza od niego o 11 lat, atrakcyjna dama. Kobieta cudza, w której malarz bez wzajemności, za to na zabój, się zakochał.

Chociaż Pani Kotarbińska miała czarne włosy, a na obrazie są rude, to jednak coś w obrazie podpowiada, że to właśnie Ewa jedzie na koniu na oklep i to na golasa! Rodzina Ewy dopatrzyła się w rysach modelki jej twarzy, wybuchło więc zgorszenie wielkie jak sam obraz (310 × 275 cm).

Sugerowano, że skoro malarz odmalował nagie ciało Ewy, to je i widział… A wraz z nim 12 000 osób w ciągu 36 dni! 1000 zwiedzających w pierwszym dniu wystawy! Część krytyków chwaliła, część gorszyła się, że Podkowiński namalował „związek zwierzęcia z człowiekiem w imię jedności żądz i pokrewieństwa szału” – a ten człowiek to przecież kobieta: bezpruderyjna i narowista jak rumak, którego ujeżdża. Świadoma potrzeb erotycznych, która nie przeprasza, że ja ma. Takiego obrazu nie maluje się bezkarnie.

Zaś sam artysta uznał, że zwiedzający już się dość naoglądali, po czym wspiął się na drabinę i wcale nie w szale, lecz w największym spokoju i bez uniesień pokroił obraz na strzępy. Po prostu zaszlachtował Ewę nożem. Konia oszczędził. Czy zniszczył dzieło za inspiracją Ewy, czy z innych pobudek – nie wiadomo.

Podkowiński zażądał za „Szał” aż 10 000 rubli (generał zarabiał 2 000 rocznie), kupiec dawał mu 3 000 rubli. Po samobójczej śmierci artysty obraz poszedł za 1 000. Dziś „Szał” możemy oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie (jeszcze 😉).

Źródła:

http://posztukiwania.pl/blog/2014/08/27/szalenstwo-dla-kazdego/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sza%C5%82_uniesie%C5%84

Poprzędzka Maria M., Akt Polski, Warszawa: Wyd. Edipresse Polska, 2006 (cyt. S. Karpowicz, „Ateneum” 1894)

„TYLKO NAGA KOBIETA JEST DOBRZE UBRANA” – Camille Claudel i August Rodine

Wieczna Wiosna_Auguste Rodin

Po 30 (!) latach całkowitego odcięcia od świata w szpitalu psychiatrycznym Camille Claudel umiera samotna i zapomniana. Mama Claudel z ulgą podpisała papiery, żeby dziewczynę w wariatkowie zamknąć, ale tak naprawdę Camille dla niej umarła. Nie odwiedzała jej (brat kilka razy przez 30 lat), jakby cieszyła się, że córka – skandalistka jest schowana za murami szpitala i nie będzie już przynosić wstydu mieszczańskiej, zacnej rodzinie. Bo co to za głupie pomysły, żeby kobieta zajmowała się w życiu grzebaniem w glinie. Paul Claudel (brat) był pisarzem, siostra Louise miała talent muzyczny – to są dobre dzieci, grzeczne i przyczesane, a nie ta wariatka Camille, chowająca się po kątach jak ladacznica z Rodinem, który ani myślał jej poślubić. Rzeźbił tylko, gdy była na golasa (do tych dzieł pozowała Camille:).

Young Girl with a Sheaf, Camille Claudel

Poznali się, gdy ona miała 19 lat, on 40. Rodin zapewniał Camille, że kocha, „że jego dusza należy do niej”, ale żył z Rose, kobietą nudną i głupią, która mu sprzątała i gotowała. Rodin sypiał z kim popadnie, z modelkami i uczennicami, dłuto rzeźbiarskie działało na kobiety jak wibrator. Camille w pewnym momencie przestała się oszukiwać, że August i ona jednak będą kiedyś razem, że wyjdzie w cienia artysty, że też zostanie doceniona. Popadła w psychozę. Przestała rzeźbić, w ataku szału zniszczyła częściowo swoje prace. Żyła z wyrabiania lamp i popielniczek. Coraz więcej piła, ubierała się w łachmany, mieszkała w syfie i nic się dla niej nie liczyło. Może tylko to, by siedzieć godzinami w krzakach pod domem Rodina i wypatrywać, czy się pojawi. Przez 7 lat Camille i August dzielili i łóżko i pracownię: inspirowali się, dyskutowali, pracowali i kochali. Ich rzeźby są sensualne, przepełnione erotyką, często przewija się w nich motyw kochanków. Muzę, modelkę, miłość i koleżankę po fachu Augusta Rodina pochowano na cmentarzu komunalnym, w grobie z bezdomnymi.

Źródła:
Nigel Cawthorne, Bardzo prywatne życie artystów, Wyd. Jeden Świat, Warszawa 2004 (tytuł, str. 95).
https://www.artsy.net/article/artsy-editorial-bold-female-sculptor-inspired-rodins-sensual-work?fbclid=IwAR0KfUoBqiq2mQ0sKqB1eJb4wWU0-CWc4w49HUpfjwM_nfnYLQ0y3F_3y8E
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,989788.html

Ida Rubinstein – nowoczesny taniec i miłość

Valentin Serov

Ida Rubinstein (1883-1960), dziedziczka rosyjskiej, żydowskiej fortuny z trudem mieściła się w gorset zasad społecznych narzuconych jej przez wysoki status rodziny, aż w końcu odrzuciła go tanecznym gestem. Ida pokochała taniec i unowocześniła go – w „Salomé” Oscara Wilde’a, rozebrała się prawie do naga, pozostając tylko w staniku i spódnicy z koralików. A że w tamtym czasie aktorka stała w hierarchii społecznej na równi z prostytutką, wywołała swoim sposobem życia spory skandal. Nie koniec na tym, zagrała też Świętego Sebastiana, przez co Arcybiskup Paryża wyklął ją, bo jakże to tak, żeby katolickiego świętego grała kobieta, w dodatku Żydówka. Nie wiadomo co gorsze, ale jedno wiadomo – wykląć zawsze warto. Ale to nie wszystko. Przez 3 lata żyła w homoseksualnym związku z malarką Romaine Brooks, która malowała jej alegoryczne portrety, w których Ida, zmysłowo rozciągnięta na łóżku, odpoczywa bezwstydnie po satysfakcjonującym akcie seksualnym („Martwa kobieta” lub „The Crossing”).

Z indywidualistki – skandalistki przeszła na katolicyzm, umarła samotnie.

Źródła:

Kiki de Montparnasse – szalona królowa Paryża

„Dom pod sześcioma bękartami” to jedna izba w rozpadającej się ruderze, w której Królowa Montparnasse’u wraz z piątką obdartych dzieci i kochającą je babcią spędziła wczesne dzieciństwo. Matka oddała ją babci na wychowanie, płaciła 5 franków „alimentów”, które nie starczały na nic, a to i tak o 5 więcej, niż ojciec, który nie płacił nic. W szkole dzieci nędzarzy sadzano w ostatnich ławkach, bo nie było wtedy aż tak widać głodu, podartych sukienek, brudnych nóg i włosów obciętych na jeża (z takich łatwiej wytępić wszy)  ….Gdzie tam Kiki marzyć o kokardzie wplecionej w loki do ramion, jak inne dziewczynki! Była gorsza. Była brzydsza. Była biedna. Kompletnie do niczego. Lepiej czuła się na wagarach i po szkole – ojciec chrzestny, jak wróżka Kopciuszka, zabierał czasem Kiki na wysypisko śmieci, które razem przeszukiwali – tam odpoczywała i marzyła, że jest kimś innym. Brał ją też ze sobą do knajp, gdzie na stole dawała pierwsze występy wokalne, a przy stole próbowała absyntu. Dbała o elegancję – przed rozpoczęciem show pluła na kolana, aby je trochę domyć i uwodzicielsko pokazywała publiczności pantalony, które – pozszywane ze ścinków materiałów, ale czyste – miały mówić knajpianej publiczności, że Kiki (wtedy Alice Prin) nie jest taka najgorsza.
I zarabia pierwsze pieniądze.

Czytaj dalej „Kiki de Montparnasse – szalona królowa Paryża”

NIEMIECKA PIĘKNOŚĆ, czyli Helga Testorf, muza Andrew Wyetha

Andrew Wyeth: Helga Testorf

Andrew Wyeth mówił o sobie, że jest „demiseksualnym malarzem”, czyli aby malować musi się zakochać, wejść w bardzo bliską relację z modelką. I zakochał się – w Heldze Testorf, swojej muzie, przyjaciółce, a być może i kochance. Helga uwiodła wrażliwego malarza – uwaga – swoją niemieckością! Blond włosy, jasny wzrok, równy krok, tradycyjny, bawarski płaszcz – o tak, to podnieca. Po zakończeniu cyklu portretów Helgi wybuchł skandal obyczajowy, który zachwiał małżeństwem Wyetha (nie na tyle jednak, by spowodować jakąś cudzołożną tragedię). Bo do romansu nigdy się nie przyznali, mimo że Helga pozowała mu w tajnych sesjach malowania aktów przez 14 lat, a Wyeth wykonał 45 obrazów i 200 rysunków Helgi – nie tylko aktów. Ponieważ oboje żyli w związkach małżeństwach, tylko że nie ze sobą, jak bardzo musieli się pilnować, że o ich konspiracyjnych schadzkach na strychu domu Karla Kuernera nikt nie dowiedział się aż przez 14 lat (Helga była pielęgniarką Karla, a on użyczył strychu jako pracowni)!

Po latach malarz spytany, czy Helga będzie na jego 90 urodzinach odparł, że pewnie, że to oczywiste – jest przecież częścią jego rodziny, niezależenie od tego, jak szokujące może się to wydawać.