NIEMIECKA PIĘKNOŚĆ, czyli Helga Testorf, muza Andrew Wyetha

Andrew Wyeth: Helga Testorf

Andrew Wyeth mówił o sobie, że jest „demiseksualnym malarzem”, czyli aby malować musi się zakochać, wejść w bardzo bliską relację z modelką. I zakochał się – w Heldze Testorf, swojej muzie, przyjaciółce, a być może i kochance. Helga uwiodła wrażliwego malarza – uwaga – swoją niemieckością! Blond włosy, jasny wzrok, równy krok, tradycyjny, bawarski płaszcz – o tak, to podnieca. Po zakończeniu cyklu portretów Helgi wybuchł skandal obyczajowy, który zachwiał małżeństwem Wyetha (nie na tyle jednak, by spowodować jakąś cudzołożną tragedię). Bo do romansu nigdy się nie przyznali, mimo że Helga pozowała mu w tajnych sesjach malowania aktów przez 14 lat, a Wyeth wykonał 45 obrazów i 200 rysunków Helgi – nie tylko aktów. Ponieważ oboje żyli w związkach małżeństwach, tylko że nie ze sobą, jak bardzo musieli się pilnować, że o ich konspiracyjnych schadzkach na strychu domu Karla Kuernera nikt nie dowiedział się aż przez 14 lat (Helga była pielęgniarką Karla, a on użyczył strychu jako pracowni)!

Po latach malarz spytany, czy Helga będzie na jego 90 urodzinach odparł, że pewnie, że to oczywiste – jest przecież częścią jego rodziny, niezależenie od tego, jak szokujące może się to wydawać.

 

WOJENNY ROMANS – Major William Orpen i Yvonne Aubicq

Major William Orpen – Yvonne Aubicq

Major William Orpen (1878 –1931) malował portrety wojenne, czyli tych, którzy mieli przed nazwiskiem „Sir” i wąsy, a także dostojnych generałów z poważną miną oraz żołnierzy stojących na baczność i strzelających obcasami przed tymiż dostojnymi generałami. Nic dziwnego, że miał dość tego towarzystwa i zapragnął jakiegoś apetycznego, kobiecego, miękkiego ciałka. Na portrecie Yvonne Aubicq, czyli Ewa, jego kochanka, przyjaciółka, towarzyszka życia odzyskanego po wojnie. Żeby ją namalować szukał inspiracji aż w Luwrze, ale nawet tam nie znalazł wzorca – ani Rembrandt, ani Cubert, ani Goya nie byli dość przekonywujący. Powstały jednak trzy akty Yvonne. Poznali się, kiedy William był „irlandzkim pacjentem” a ona pielęgniarką na wojennym froncie. Yvonne pielęgnowała go w szpitalu tak skutecznie, że została na dłużej – do czasu, aż związała się z szoferem Orpena, który prowadził błyszczącego Rolls Royce’a, cóż – adrenalina podczas charyzmatycznego prowadzenia samochodu podniecała Yvonne bardziej niż ruchy pędzla. Mąż Yvonne – William Charles Frederick Grover – Williams niebawem został sławnym kierową rajdowym, wygrywając Grand Prix Francji, Belgii i Monako. W czasie II wojny światowej wstąpił do kierownictwa Operacji Specjalnych i kierował komórką ruchu oporu, oficjalnie został stracony w 1945 przez Gestapo, za szpiegostwo. Nieoficjalnie odrodził się jak Elvis – powrócił do żywych pod przybranym nazwiskiem, aby prowadzić z Yvonne sekretne życie i sklep warzywny. Yvonne tymczasem z powiedzeniem hodowała teriery szkockie – zmarła w 1973 roku.

Źródła:

http://www.sothebys.com
https://www.motorsportmagazine.com/archive/article/june-2002/94/racer-dancer-soldier-spy

Miłość i zdrada surrealistyczna – Georgette Berger i René Magritte

Georgette Berger _René Magritte

Georgette Berger i René Magritte żyli bez grama ekstrawagancji i surrealistycznego szaleństwa – rzadko zapraszali znajomych, wychodzili z domu tylko na wernisaże René, z których uciekali wcześniej niż jego goście. I tak przez 10 lat. Bo potem Magritte zakochał się w surrealistycznej artystce i modelce Sheili Legg. Ale że naprawdę, ale to naprawdę bardzo kochał również żonę i nie chciał jej zranić, więc wymyślił dokładny scenariusz, żeby żona nie nudziła się, gdy on tarza się w rozpuście z kochanką. Scenariusz okazał się niezły, tylko aktorzy źle dobrani. Malarz wtajemniczył bowiem w swój plan kolegę – belgijskiego poetę, również surrealistę Paula Colineta, który miał za zadanie opiekować się Georgette i zapewniać jej rozrywki, w czasie kiedy on wyjeżdża na romantyczne schadzki z Sheili. Przyjaciel Paul tak się przyłożył do pomocy koledze, tak dbał o dobre samopoczucie Georgette, że w końcu wylądowali razem w łóżku. W efekcie Georgette zażądała rozwodu, bo uznała, że poeta – kochanek surrealista jest fajniejszy od malarza – męża surrealisty. Gdy René dowiedział się o niewierności żony, miał czelność zrobić jej awanturę, która przerodziła się w 4-letnią kłótnię, po której Georgette i René uznali, że się jednak pogodzą. Co też się stało. I żyli długo i szczęśliwie. 🙂 

 

„KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen

KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen

Munch nie chciał, by kobieta go – w tej zimnej Kristianii – ogrzewała, bo przyzwyczaił się do zimna: jako dziecko pochował matkę i siostrę, wychowywał go ekstremalnie religijny, surowy ojciec i ciotka; zimny był to dom i zimny chów, a jedyne w nim ciepło to gorejący ogień piekielny, w którym malutki Edvard  – jak mu obiecywano – będzie się smażył i skwierczał.

Już jako młody chłopak zadecydował, że zostanie kawalerem – postanowieniu sprzyjały realia epoki, w której kobieta jawiła się jako nienasycona erotycznie istota, dominująca i niebezpieczna, niezaspokojona femme fatale, której  grzeszny magnetyzm najpierw demaskuje słabość mężczyzny, a następnie  prowadzi go do zguby. Mężczyzna jest męczennikiem, ofiarą tej wampirzycy, która wgryza mu się w szyję i wysysa z niego życiodajne siły, które możnaby przecież spożytkować na pracę. Dlatego on, Munch – on kobiety wcale nie chce! Rezygnacja z miłości łatwo mu przyszła, bo bab w Krystianii nie brakuje, w przeciwieństwie do dobrych malarzy. Z kobietą Munch pragnął tylko intelektualnego i emocjonalnego porozumienia, a także intymności jaka towarzyszy przyjaźni, lecz wzdrygał się przed fizyczną bliskością. Ciało do ciała, ciepło do ciepła – to nie dla niego. Unikał więc uprawiania seksu, a jeśli już, to sypiał z tymi kobietami, na których mu nie zależało. A że kobiety nie znały jego poglądów, to Edvard, przystojny i tajemniczy, złamał jedno, czy dwa serca.

Kobieta – wampir (sportretowana jako Wampir), morderczyni Charlotte Corday (sportretowana jako morderczyni Marata – Charlotte Corday), to uosobienie wszelkiego zła, to Mathilda („Tulla”) Larsen. Zadomowiła się w jego życiu na 4 lata, w pamięci na zawsze i zostawiła mu pewną pamiątkę… (nie, nie syfilis szalejący w Europie).

Czytaj dalej „„KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen”

ZE ŚMIERCIĄ JEJ DO TWARZY część I

Moshe Rosental

„– Nie ma sprawiedliwości. Śmierć westchnął znowu.
NIE, przyznał, wręczając kielich paziowi, który ze zdumieniem stwierdził, że trzyma nagle puste naczynie. JESTEM TYLKO JA.”
„Mort” T. Prattchet

 

 

 

„- Dzieci to nasza nadzieja na przyszłość.
NIE MA NADZIEI NA PRZYSZŁOŚĆ, oświadczył Śmierć.
– Więc co nas tam czeka?
JA.”
„Czarodzicielstwo” T. Prattchet

„- Przecież ta mała będzie miała mnóstwo kłopotów.
TAKIE PRZECIEŻ JEST ŻYCIE. TAK MI MÓWIONO. NATURAL­NIE. SAM NIE MAM O TYM POJĘCIA.
– A co z reinkarnacją?
Śmierć zawahał się.
NIE SPODOBA CI SIĘ, stwierdził. UWIERZ MI NA SŁOWO.
– Słyszałem, że niektórzy robią to bez przerwy.
KONIECZNE JEST PRZESZKOLENIE. MUSISZ ZACZYNAĆ NI­SKO I POWOLI PRZESUWAĆ SIĘ CORAZ WYŻEJ. NIE MASZ PO­JĘCIA, JAKIE TO STRASZNE BYĆ MRÓWKĄ.
– Aż tak źle?
NIE UWIERZYŁBYŚ. A PRZY TWOJEJ KARMIE TRUDNO OCZE­KIWAĆ AŻ MRÓWKI.”

„Równoumagicznienie” T. Prattchet

„Śmierć stał za pulpitem i studiował mapę. Spojrzał na Morta nieobecnym wzrokiem.
NIE SŁYSZAŁEŚ PRZYPADKIEM O ZATOCE MANTE?- zapytał.
-Nie, proszę pana.
SŁYNNA KATASTROFA MORSKA
-Zdarzyła się tam?
ZDARZY, wyjaśnił Śmierć, JEŚLI TYLKO ZNAJDĘ TO PRZEKLĘTE MIEJSCE”

„Mort” T. Prattchet „Mort

„ALBO WEŹMY COŚ TAKIEGO. Śmierć chwycił kanapkę. PIECZARKI – OWSZEM, KURCZAK – JAK NAJBARDZIEJ, SER – DOSKONALE. NIE MAM NIC PRZECIWKO NIM, ALE DLACZEGO W IMIĘ ROZSĄDKU MIESZAĆ JE ZE SOBĄ I WKŁADAĆ W TE MAŁE POJEMNICZKI Z CIASTA?
– Słucham?
TO WŁAŚNIE CALI ŚMIERTELNICY, kontynuował Śmierć. MAJĄ TYLKO PARĘ LAT NA TYM ŚWIECIE, A POŚWIĘCAJĄ JE NA KOMPLIKOWANIE NAJPROSTSZYCH SPRAW. FASCYNUJĄCE. POCZĘSTUJ SIĘ KORNISZONEM.”

„Mort” T. Prattchet

Edvard Munch

„- Chciałem powiedzieć – wyjaśnił z goryczą Ipslore – że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.

„Czarodzicielstwo” T. Prattchet

„Nie ma takiego miejsca, do którego Śmierć nie mógłby się udać; nieważne, jak jest dalekie czy niebezpieczne. A nawet, im bardziej jest niebezpieczne, tym bardziej prawdopodobne, że Śmierć już tam jest.”

„Eryk” T. Prattchet

Cytaty pochodzą z książek z serii „Świat dysku” – Terrego Pratchetta, za http://www.pratchett.pl