„KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen

KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen

Munch nie chciał, by kobieta go – w tej zimnej Kristianii – ogrzewała, bo przyzwyczaił się do zimna: jako dziecko pochował matkę i siostrę, wychowywał go ekstremalnie religijny, surowy ojciec i ciotka; zimny był to dom i zimny chów, a jedyne w nim ciepło to gorejący ogień piekielny, w którym malutki Edvard  – jak mu obiecywano – będzie się smażył i skwierczał.

Już jako młody chłopak zadecydował, że zostanie kawalerem – postanowieniu sprzyjały realia epoki, w której kobieta jawiła się jako nienasycona erotycznie istota, dominująca i niebezpieczna, niezaspokojona femme fatale, której  grzeszny magnetyzm najpierw demaskuje słabość mężczyzny, a następnie  prowadzi go do zguby. Mężczyzna jest męczennikiem, ofiarą tej wampirzycy, która wgryza mu się w szyję i wysysa z niego życiodajne siły, które możnaby przecież spożytkować na pracę. Dlatego on, Munch – on kobiety wcale nie chce! Rezygnacja z miłości łatwo mu przyszła, bo bab w Krystianii nie brakuje, w przeciwieństwie do dobrych malarzy. Z kobietą Munch pragnął tylko intelektualnego i emocjonalnego porozumienia, a także intymności jaka towarzyszy przyjaźni, lecz wzdrygał się przed fizyczną bliskością. Ciało do ciała, ciepło do ciepła – to nie dla niego. Unikał więc uprawiania seksu, a jeśli już, to sypiał z tymi kobietami, na których mu nie zależało. A że kobiety nie znały jego poglądów, to Edvard, przystojny i tajemniczy, złamał jedno, czy dwa serca.

Kobieta – wampir (sportretowana jako Wampir), morderczyni Charlotte Corday (sportretowana jako morderczyni Marata – Charlotte Corday), to uosobienie wszelkiego zła, to Mathilda („Tulla”) Larsen. Zadomowiła się w jego życiu na 4 lata, w pamięci na zawsze i zostawiła mu pewną pamiątkę… (nie, nie syfilis szalejący w Europie).

Czytaj dalej „„KOBIETA JEST JAK OGIEŃ – OGRZEWA I POCHŁANIA” – Edvard Munch i Tulla Larsen”