ŚWIĘTA AGATA, czyli amputowane piersi na ołtarzu czystości

Święta Agata (Sycylijska) – była dobrą partią do ożenku, bo pannica i bogata i piękna i ze szlachetnego domu, czyli lepszej chłop nie znajdzie. Ale Agacie nie w głowie były amory – po chrzcie, jako dojrzała i świadoma 15-latka zdecydowała, że pozostanie do śmierci dziewicą (konsekrowaną – cokolwiek to znaczy) i służyć będzie dziewictwem Barankowi Bożemu, bo nic tak nie cieszy jak nietknięty hymen. Ale nie trzeba było długo czekać na kuszenie szatana: Agacie oświadczył się namiestnik Kwincjan, którego zaloty odrzuciła, co jest oczywiste, skoro mentalnie była już poślubiona Barankowi Bożemu. Kwincjan w zemście zaaresztował ją jako chrześcijankę i oddał niedoszłą ukochaną do burdelu niejakiej Afrodyzji, aby tam Agata dostała za swoje, a mężczyźni dostali od Agaty.

Okazało się, że dziewictwo Agaty już nie cieszy jak kiedyś, więc „dziwki z niej nie będzie” – po 30 dniach terminowania w burdelu zawyrokowała Afrodyzja. Jakim sposobem Agata po miesiącu w burdelu zachowała nienaruszoną cnotę – oto wielka tajemnica wiary. Trafiła ponownie pod oblicze niedoszłego narzeczonego, który jeszcze raz postanowił nauczyć ją rozumu i skazał na tortury za chrześcijańskie poglądy religijne. Na nic się zdały modlitwy do Baranka Bożego – Agata dostała chłostę, biczowanie, przypalanie żelazem i rozkrajanie ciała nożami. Wszystko to nic, przeżyła, więc jeszcze na koniec obcęgami wyrwano jej piersi. Przeżyła. Jak? – oto kolejna wielka tajemnica wiary. Trafiła do kryminału, gdzie – rychło w czas – przyszedł do Agaty Święty Piotr we własnej osobie, z aniołkami i światłością, aby wyleczyć jej rany i zrobić nowe piersi. Przy okazji inni więźniowi skorzystali i pouciekali z więzienia, bo Piotr defoltowo otworzył drzwi, kajdany, bramy i wszystko, co było pozamykane.

Ale Kwincjan nie dawał za wygraną! Rzucić Agatę na rozżarzone węgle, nich tam skona i wreszcie będzie z nią i jej konsekrowanym dziewictwem spokój! Ale gdzie tam. Podczas tortur Agaty Sycylię nawiedziło trzęsienie ziemi. Ludzie oglądający dotychczas z upodobaniem to urocze widowisko pomyśleli, że to może być znak od Boga i skoro tak, to może jednak by Boga nie gniewać i na wszelki wypadek dziewczynę z ognia zdjąć. Agata podziękowała Bogu za wszystkie liczne łaski jakich dostąpiła (jakież to łaski? – znowu wielka tajemnica wiary) i umarła.

Kwincjan spierdolił.

Źródła:

  • François Lebrette, Jacques Lebrette, Żywoty świętych w arcydziełach malarstwa, przeł. I. Badowska, Świat Książki 2005.
  • https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/s_agata_wam_01.html
  • https://zyciorysy.info/sw-agata/
  • https://oczamiduszy.pl/swieta-agata-sycylijska/

ŻONA POTIFARA – nie odrzucaj żony bliźniego swego

Józef nie miał szczęścia w życiu – gdy był dzieckiem bracia przehandlowali go jako niewolnika. Z niewoli wykupił go zamożny Potifar i Józef, dzięki swoim licznym zaletom i z bożą pomocą, stał się zaufanym zarządcą całego majątku Potifara. I już Józef mógłby zacząć spokojne życie, kto wie, jak piękne, gdyby nie napatoczyła się stara Ponifatorowa, ze swoją niezaspokojoną przez męża – eunucha, seksualną chcicą. I właśnie Józefa zamierzała wykorzystać jako swoją ostatnią erotyczną deskę ratunku, chociaż mogła mieć każdego wyposzczonego przez wojnę żołnierza, a nawet przelecieć każdego księcia.

Każdego dnia kusiła go i namawiała na seks. A Józef codziennie jej seksu odmawiał i zaloty odrzucał, bo przede wszystkim bał się Boga, potem Potifara, a najmniej bał się Potifarowej. I najbardziej się tu pomylił. Pewnego pechowego dnia zaciągnęła go do łóżka, z którego się wyrwał tak szybko, że tylko jego płaszcz został w ręku niedoszłej kochanki.

Czego dobrego można spodziewać się po kobiecie, która nie dość, że jest niespełniona seksualnie z mężem, to jeszcze poniżona i odtrącona przez byłego niewolnika? Zemsta wzgardzonej kobiety jest najstraszniejsza. Oskarżyła zatem Józefa, że to on chciał ją zaciągnąć do łóżka, aby z nim cudzołożyła, a ona tak krzyczała „nie!”, tak się broniła! Na dowód wymachiwała Józefowym płaszczem. Potifar uwierzył żonie, wpadł w szał i Józef ponownie trafił w niewolę – a z więzienia faraona nikt nie wychodził żywy (w dodatku bez prawa do życia wiecznego, bo więźniów nie mumifikowano, nie mogli się więc w zaświaty przedostać i szczęścia wiecznego doznać).

I, za przeproszeniem, przejebane.

Źródła:

http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=39, Rdz 39,6-9
Regis Debray, Stary Testament w arcydziełach malarstwa, przeł. K. Arustowicz, Świat Książki.
Ludwik Stomma, Tadeusz Dominik, Kobiet czar…, Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2000.

Życiodajne mleko – legenda o tym, jak córka ojca piersią karmiła

…bajka będzie krótka.

Na obrazie Pero, kochająca córka, która codziennie odwiedza w więzieniu swego starego ojca – skazańca. Cymon, skrępowany kajdanami, przykuty do ściany,  w lochu czeka na śmierć głodową. Pero nie przemyci do celi ani jedzenia ani picia, ani pilnika, ale obejdzie system więziennictwa inaczej, bo pokarm ma przecież w sobie, wystarczą dobre chęci. Każdego dnia daje ojcu do ssania swą pierś. Dokarmia go mlekiem. Gdy strażnicy więzienni odkryli rodzaj menu i sposób podania potrawy, wzruszyli się głęboko miłością Pero do ojca i wypuszczono Cymona na wolność.

I wszystko dobrze się skończyło 🙂

Tyle mówi legenda (I wiek n.e.; opisana przez Valeriusa Maximusa, Factorum dictorumque memorabilum, libri IX).

A dziś? Dzieło perwersyjne, wzruszające, czy po prostu obleśne? 

 

ANDROMEDA, czyli kobieta w kajdanach czeka na potwora

Nie ma w życiu trudniejszej sytuacji dla mężczyzny, niż odpowiedzieć poprawnie na pytanie kobiety: „Czy moje cycki wyglądają na duże?” Bóg Posejdon też nie dał rady kobiecej próżności: gdy Kasjopea przechwalała się, że jest najładniejsza, ładniejsza nawet od słynących z urody nimf, te zaraz mu się poskarżyły, że nie, Kasjopea się myli, bo to przecież one są najładniejsze. Posejdon, władca mórz zagubiony w tym konkursie piękności, jak to facet – nie wytrzymał. Nie wiedział jak się zachować, więc zalał kraj powodzią. Nasłał też dodatkowo potwora morskiego – na wszelki wypadek, gdyby sam potop nie wystarczył. Jedynym ratunkiem na kataklizm było złożenie ofiary potworowi, więc w konsultacjach społecznych mieszkańcy uradzili, że najlepiej będzie rzucić mu na pożarcie niewinną dziewczynę – królewnę Andromedę (córkę Kasjopei). Andoromeda otrzymała od boskich rodziców genetyczny dar, czyli była śliczna po mamie, więc na ofiarę się nadała – bo każdy wie, że kobieta złożona w ofierze potworowi musi być piękna.

Król, pod naciskiem społecznym, rzucił Andromedę na żer potworowi (podobnemu do ogromnego węża), przykuwając ją w kajdanach do nadmorskiej skały. Biedna dziewczyna zwróciła uwagę Perseusza, który akurat przypadkiem przelatywał na Pegazie nad miastem. Zakochał się chłopak od pierwszego wejrzenia i zapowiedział, że on owszem, zabije potwora morskiego, nie ma sprawy, miasto uratuje, ale nie za darmo – za robotę chce Andromedę za żonę. Nikt dziewczyny o zdanie nie pytał, ale król uznał, że to uczciwy interes. Gdy panowie byli już po słowie, zaczęło się piekło walki: potwór rzygał wodą i krwią, Perseusz machał sierpem, bogowie spoglądali z góry, lud dopingował z lądu i miejscowy chłopak wygrał. Udał się po wygraną Andromedę, ale niestety król zapomniał, że wcześniej obiecał królewnę swemu bratu, więc Perseusz musiał walczyć o swoje jeszcze raz. Tym razem wykorzystał głowę Gorgony, dzięki której pozamieniał w głaz kogo trzeba i żyli z Andromedą długo i szczęśliwie.

Źródło:

Kubiak Zbigniew, Mitologia Greków i Rzymian, Świat Książki, Warszawa 1999.

LUCIAN FREUD – malarz bez tabu

Lucian Freud (1922-2011) przez całe życie miał pełne ręce roboty – ściskał w dłoni albo pędzel, albo penis”, albo kobiecą pierś – czasem nawet jednocześnie, bo szybkie numerki z modelką na stojąco, gdzieś pod ścianą pracowni bardzo sobie cenił nawet jako 80-latek. Zdawałoby się, że w tym wieku można mężczyźnie co najwyżej drewnianą laskę zrobić, a mocne bicie serca poczuć na widok listonosza z emeryturą, ale gdzie tam. Lucian do śmierci hipnotyzował kobiety erudycją, dowcipem, wdziękiem. Jego status społeczny też podnosił kobiece libido:
w końcu to wnuk „tego Freuda”, ma 96 milionów funtów na koncie, sama Królowa Elżbieta grzecznie siedzi przed nim na krzesełku podczas pozowania, a supermodelka Kate Moss prezentuje mu nago ciążowy brzuch. 500 kochanek nie może się mylić: urokowi Luciana nie da się oprzeć.

Seks to jego dzika chuć, żywioł, głód. Zrobił oficjalnie 14 dzieci (nieoficjalnie 40). Gardził antykoncepcją; normalna sprawa, przecież zwierzęcy instynkt nie marnuje czasu gumki. Pewnego roku urodziło mu się troje dzieci i nie były to ani trojaczki, ani bliźniaki. Niektóre dzieci i wnuki poznały się dopiero przy jego łożu śmierci, w szpitalu.
Wykorzystały okazję, drugiej może nie być.

 

Czytaj dalej „LUCIAN FREUD – malarz bez tabu”