DRUGIE „CHCIWOŚĆ”, czyli dlaczego trójkąt z aktualną i byłą żoną nie może się udać (Sir Stanley Spencer)

Do obrazu pozuje Patricia Preece – druga żona artysty Stanleya Spencera – lesbijka, z którą nigdy nie uprawiał małżeńskiego seksu. Stanley Spencer w swojej pierwszej żonie (również malarce) Hildze Carline zakochał się od pierwszego wierzenia: poznali się na obiedzie, i gdy mu talerz zupy pod nos podstawiła mocno zapragnął, żeby mu do końca życia podstawiała – poczuł komunię dusz, porozumienie i wnet wyobraźnia artysty wymalowała mu kolorowe obrazy wspólnego życia na angielskiej wsi Cookham. Tak też się stało: żyli sobie idyllicznie i bukolicznie, wspólnie malując i wychowując dzieci. Ale los złośliwy nie miałaby tak złej opinii jaką ma, gdyby nie wprowadził do idealnego życia pary nieco perturbacji w postaci dwu lesbijek: Patricii Preece i Doroty Hepworth (obie również malarki), mieszkających po sąsiedzku. Oto znajomość, która miała Stanleya Spencera drogo kosztować. Przez 3 lata Patricia i Spencer byli najlepszymi przyjaciółmi, rozmiłowanymi w sztuce i wiejskim życiu w ukochanym Cookham. Kiedy Hilda wyjeżdżała opiekować się matką, Patricia opiekowała się słomianym wdowcem i zbliżyli się tak bardzo, że Patricia, kokietka i flirciara wzbudziła u Stanleya obsesyjne, seksualne pożądanie.

Czytaj dalej „DRUGIE „CHCIWOŚĆ”, czyli dlaczego trójkąt z aktualną i byłą żoną nie może się udać (Sir Stanley Spencer)”

FRANCUSKIE ROZKOSZE I UCIECHY, czyli Paryż przełomu wieków

Philippe Wolfers

„…jedno tylko pokutuje wspomnienie- wspomnienie namiętności, przed którymi cofaliśmy się w lęku i wspomnienie pokus, którymi nie mieliśmy odwagi ulec.” Oscar Wilde

Mieszkać w Paryżu czasów „la belle epoque” (1871 – 1914) to znaczy nażyć się do syta, odbierać świat wszystkimi zmysłami i nieustannie szukać nowych podniet. Paryżanie lubowali się w sylwestrowej zabawie na co dzień, perwersji, eksperymentach seksualnych i ekscesach alkoholowych oraz przesuwaniu granic. Pełne zanurzenie w dekadencji. Przełom wieków wzmaga u wrażliwców lęk i niepewność o przyszłość. Co robić, jak żyć?

Bawić się!

Paryżanie w knajpach przeżywają szkołę życia. Paryż jest naszpikowany kawiarniami i restauracjami – dostępnymi dla każdego, niezależnie od zasobności portfela i upodobań. Koniecznie należało bywać „U Maxima” – wysmakowane wnętrze w stylu art nouveau przyciągało wszystkich – i eleganckich Paryżan i arystokrację i obywateli półświatka. Prostytutki w specjalnych „pokojach miłości” przyjmowały wyposzczonych klientów. Goście balowali do samego rana tak zapamiętale, że lokal splajtował, bo wychodzili radośnie nie płacąc rachunków.

„Lubię mówić o niczym. Jest to jedyna rzecz, na której się znam.”

Bawiono się podczas ekskluzywnych przyjęć na salonach (po naszemu: domówki) . Każda pani domu miała ambicję, aby to jej salon był tym miejscem, gdzie jedzenie smakuje najpyszniej, rozmowy są najdowcipniejsze, a panie mają najcieńszą talię (ściśniętą gorsetem). Ale nic za darmo! Savoir – vivre salonowy narzucał ścisłe reguły gry. Należało czytać modne książki, a jak się nie przeczytało, to udawać, że jest się w trakcie, albo po prostu powiedzieć, że istotnie, są w nich ciekawe fragmenty. Bywać na wystawach, znać symbolistów, rozmawiać o Darwinie i Nitzschem, a przede wszystkim udawać, że się rozumie się to, o czym się mówi. Znać wszystkie skandale i plotki, ale udawać, że się je ignoruje. Nigdy, przenigdy nie pytać nikogo o wiek (mężczyzn też). Dobrze jest wydukać parę słów po angielsku, za to płynnie posługiwać się językiem dyplomacji, aby nigdy nie powiedzieć niczego dosadnie. Męcząca gra pozorów. Nic tylko się napić.

„Często prowadzę z sobą długie rozmowy i jestem przy tym tak mądry, że czasami nie rozumiem ani jednego słowa z tego, co mówię.”

Czytaj dalej „FRANCUSKIE ROZKOSZE I UCIECHY, czyli Paryż przełomu wieków”

Amrita Sher-Gil – nagi autoportret

Amrita Sher-Gil 

Gdzie znajdzie prawdziwy dom córka indyjskiego arystokraty – intelektualisty i węgierskiej śpiewaczki operowej? W co uwierzy dziewczyna wyrzucona z katolickiej szkoły za malowanie kobiecych aktów? I z kolejnej – za ateizm? Kogo pokocha biseksualna nimfomanka? Kim zostanie „jak będzie duża” dziewczynka, która bardziej cieszy się farbami niż zabawkami? Ile odwagi musi mieć malarka, by namalować nagi autoportret? Tyle, ile miała jej Amrita Sher-Gil. Indyjska Frida Kahlo.

Pionierka współczesnej sztuki indyjskiej, łącząc sztukę wschodu i zachodu, realizm i postimpresjonizm z empatią portretowała biedę w Indiach, smutne oczy kobiet i niesprawiedliwość społeczną opartą na systemie kastowym. Uległość i pogodzenie z losem szarego człowieka. Jej bystre arcyoko wychwytywało w modelach cierpienie, ale i seksualność. Rzecz jasna, hinduskie modelki swą seksualność skromnie skrywają, za to jej własna nagość na autoportretach rozsadza ramy obrazów. Wyzwolona i namiętna przedstawicielka cyganerii artystycznej odważnie maluje swoje akty. Ponoć nimfomanka. Amrita Sher-Gil eksperymentuje z kobietami i mężczyznami, chętnie portretuje ich nago. Ostatecznie wychodzi za maż za swego zubożałego kuzyna, którego zna od dziecka, lekarza – dr Victora Egana (który zafundował jej przed ślubem 2 aborcje).

Umiera w niejasnych okolicznościach (zapada w śpiączkę) w przededniu swej pierwszej indywidualnej wystawy. Miała tylko 28 lat.

Źródła:

  • http://niezlasztuka.net/o-sztuce/amrita-sher-gil-indyjska-frida-kahlo/
  • https://www.nytimes.com/2018/06/20/obituaries/amrita-shergil-dead.html
  • https://www.culturalindia.net/indian-art/painters/amrita-shergil.html

Agnès Sorel – oficjalna królewska kochanka

Jean Fouquet, Agnès Sorel jako Madonna, około 1450.

Jeśli za sukcesem mężczyzny stoi kobieta, to za sukcesem średniowiecznej Francji stoi kurtyzana. Karol VII zakochał się w Agnès Sorel, gdy przybyła do jego zamku jako dama dworu i przez 20 lat kochać nie przestał. Agnès choć piękna, inteligentna i skromna (co nie przeszkadzało jej przyjmować ziem, pałaców i dóbr od króla i wywołać na królewskim dworze modowy skandal – wprowadziła modę na fartuchy odsłaniające gorsząco jedną pierś). Królowa Maria Andegaweńska zatwierdziła ją jako kochankę oraz swoją damę dworu i tak to Agnès stała się oficjalną królewską metresą. Jak dziarski był Karol VII w swym królewskim łożu nie wiadomo, na pewno jako władca był kompletnie bierny. W zrujnowanej wojnami Francji popadł w depresję, marazm i oddawał się miłości zamiast podnosić kraj z ruiny. A to właśnie Agnès Sorel (znienawidzona przez głodujący lud i podejrzewana o wrogie działania na rzecz Anglii) wyrwała go z tego stanu – podstępem. Zaczęła go błagać, aby oddalił ją do Króla Anglii, ponieważ nieomylny horoskop mówi, że będzie kochana przez najpotężniejszego władcę świata. Dlatego czas w drogę, trzeba co tchu jechać do Anglii, aby wypełnić przepowiednię, bo najpotężniejszy mężczyzna z całą pewnością we Francji nie mieszka. Rozpłakał się na to król, zamknął na pokojach i nikogo nie pozwolił wpuszczać do siebie. A rano Agnès obudziły wojenne przygotowania. Tyle legenda 😊
Agnès Sorel miała z królem 4 dzieci. Zmarła (być może otruta przez syna Karola VII) z imieniem Jezusa na ustach. „Straciłem najlepszą przyjaciółkę” opłakiwał ukochaną metresę król Karol.

Źródło:

Jadwiga Dackiewicz, Faworyty władców Francji, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1992. 

Edwarda Hoppera ataki od tyłu (Jo Hopper)

Edwarda Hoppera ataki od tyłu (Jo Hopper)

Mimo 40 na karku Jo Nivison nie poznała smaku seksu, sławy i sukcesu ani testosteronu.  A potem wyszła za Edwarda Hoppera. Edward Hopper – malarz o wyglądzie młodszego księgowego wydaje się najnudniejszym malarzem świata. Zero skandali, romansów, obsikiwania murów, teatralnego niszczenia własnych obrazów maczetą. Pewnie nawet mandatu za złe parkowanie nigdy nie dostał. Nudziarz w brązowym garniturze. Maluje samotnych, biernych ludzi, którzy np. bezczynnie siedzą w barze (ale nie go-go), w hotelu (ale nie na godziny), albo gdzieś przy kawiarnianym stoliku, czkając nie wiadomo na co. Samotni ludzie na nostalgicznych obrazach przynieśli mu zasłużony artystyczny sukces.

Tymczasem w domu… za zamkniętymi drzwiami niewielkiego mieszkania, do którego wspinał się po 74 schodach czeka żona. Żona, tak jak on – malarka, ilustratorka. Liberalna, towarzyska, rudowłosa. Może nie czeka z obiadem, (bo gotować nie lubi, więc raczej zjedzą coś z puszki), ale z otwartym sercem na pewno. Pokonując te 74 stopnie Dr Jekyll zmienia się w Mr Hyde. Jo wyszła za maż jako dziewica, która nie wiedziała o seksie wiele (Edward nie pozwał rozmawiać o „tych sprawach”) i na początku swojej seksualnej przygody dostała „ataki z tyłu”, czyli wprost do swej dziewiczej pupy.  Przyjmowała te „ataki” w imię mężowskiej przyjemności, bo dla Edwarda tylko taka się liczyła. To  nienormalne, że Jo nie ma z tego przyjemności – więc tym gorzej dla niej. Jo nazywała Edwarda szlachetnym wieprzem.

Edward, porwany falą życiowego sukcesu wyładowywał się na żonie nie tylko seksualnie. Jo żyła w cieniu malarskiego geniuszu męża cierpliwie i wiernie, jako jego modelka (prawie wszystkie kobiety to jej sobowtóry) i sekretarka (ogarniała korespondencję, wystawy). Podporządkowała się zasadom i zakazom. Niby nie była potulna, podejmowała walkę, czasem nawet dosłownie, bo przemoc występowała nie tylko w łóżku – bili się. Pewnego dnia Jo pogryzła Edwarda „do kości”, a on uderzył Jo tak, że się przewróciła na meble. Kobieta przegrywała walkę z mężem i żyła pod jego dyktando.

Miała obowiązek pocieszać Edwarda podczas twórczych kryzysów i prawo do inspirowania go pomysłami. Dostała zakaz przekraczania wyrysowanej w pracowni „linii demarkacyjnej”, pożyczania jego farb i pokazywania swoich obrazów gościom. Nigdy nie wspierał jej malarskich ambicji, wręcz przeciwnie – utrudniał jej malowanie. Przedstawiał ją ludziom sztuki zawsze jako swoją żonę, nigdy jako artystkę.  Ponieważ obowiązywał ją też zakaz pokazywania obrazów znajomym, więc uważali Jo za amatorkę, która, jak mawiał Edward ma „mały przyjemny talencik”, w przeciwieństwie do niego, który – bez wątpienia – wszystko miał duże. Tu akurat mógł mieć rację. Mówił jej, że nawet gdyby miała swoją wystawę, to i tak nikt by nie przyszedł. Lepiej by się gotowaniem zajęła.

A ona nie mogła żyć bez niego i „bez tego wszystkiego”. Bez swego szlachetnego wieprza. W pamiętnikach pisała, że to małżeństwo jest błogosławieństwem, że Edward jest centrum jej wszechświata.  Edward umarł cicho, spokojnie, siedząc w fotelu, Jo dołączyła do niego po 10 miesiącach. On – uznany, dobrze sprzedający się artysta, ona – prawie anonimowa, zapomniana.

Źródła:

https://www.theguardian.com/artanddesign/2004/may/08/art
http://www.fembio.org/english/biography.php/woman/biography/josephine-nivison-hopper/