MĘSKA SPRAWA

MĘSKA SPRAWA

W antyku pozowanie do aktów było męską domeną. Szczupły, z kaloryferem na brzuchu i idealnie (choć bez nadgorliwości) wyrzeźbionymi mięśniami mężczyzna bez skrępowania prężył nagie ciało, jakby mówił: patrz i podziwiaj. Grecy określili sobie, jak powinien wyglądać ideał mężczyzny i precyzyjnie pokroili faceta na kawałki, żeby proporcje miał w sam raz, czyli: głowa wielkości 1/7 wysokości ciała, dłoń 1/10, stopa 1/6, twarz równa trzem nosom, a nos, broda i czoło – po równo. Żadnego tam bodypositive; tak jest ładnie, tak ma być. No i niby wszystko się zgadza, człowiek wymierzony co do centymetra żeby jakoś wyglądał, poza jednym szczegółem. Czegoś brakuje, czegoś nie wymierzyli, a akurat jest to coś, co młodzi chłopcy z drżeniem rąk w obawie o wynik, w sekrecie mierzą (tak sądzę).

MAŁY.

Gdyby antyczny grecki posąg przedstawiał biblijnego Adama, to Adam potrzebowałby bardzo małego listka figowego. Bo tu mężczyźni mają małe penisy. Wręcz nieproporcjonalnie małe. Ale skoro rzeźby greckie przedstawiają męski ideał, dlaczego więc idealny grecki mężczyzna „ma małego”? Bo mały penis jest ładniejszy. Cieszy oko estetyką. Oznacza również, że mężczyzna jest mądry, cnotliwy, należy do elity intelektualnej i kulturowej, a cechy jego szlachetnego charakteru są odwrotnie proporcjonalne do wielkości penisa i właśnie na charakter i osobowość trzeba zwracać uwagę.
Ale to tylko ideał, czyli wyobrażnie, jak mężczyzna powinien wyglądać, a nie – jak wygląda 😊 Zatem bez obaw.

Priap_Pompeje_fresk z domu Wittiuszów

DUŻY.

Są i duże, ale nie u dżentelmenów, tylko u satyrów. Lubieżnych półludzi-półkozłów, pijaków, leśnych dziadów paskudnej urody i wstrętnego charakteru. Duży penis postrzegano jako  groteskowy i obleśny, a jego właściciel musi być taki sam (tak jak np. bóg płodności Priapus, z ogromnym penisem w stanie permanentnej erekcji). Ma dużego, czyli jest głupi, bo hojnie obdarzony kieruje się popędami i instynktem, zamiast rozumiem. W teatrach aktorzy grający głupków nosili wypchane „tam” kostiumy, żeby podkreślić brak inteligencji i ogłady postaci. I tak kompromitowano pożądane dzisiaj …xx…cm (liczbę wstaw według uznania). Ale starożytni wierzyli też, że duży penis odpędza złe duchy, więc mimo wszystko otaczali się nimi (np. dzieciom zakładano naszyjniki w kształcie fallusa). Wątku wielkości penisa i„greckiej miłości” nie podejmuję się tu poruszać 😉

Arystofanes, w komedii „Chmury” pisał do Greków tak:
„Mieć będziesz pierś, jak lew wspaniałą/ Kwitnące lica, bark niezłomny,
Języczek cienki, zad ogromny/ Pręcik maleńki!”

 

Źródła:

 

ANTYCZNA PROSTYTUCJA, sacrum czy profanum?

Hetera, Franciszek Żmurko

Afrodytę, boginię miłości i piękna, nikt by nie podejrzewał o karierę pierwszej burdelmamy, tymczasem prostytucja w antycznej Grecji zaczęła się właśnie od świątyni Afrodyty i „sakralnej prostytucji” na Jej cześć. Ponad tysiąc kapłanek poświęcało się bogini oddając się Jej wyznawcom, a pieniądze które zarobiły przeznaczone były na utrzymanie świątyni.

Bogaty Korynt, dzięki dobremu umiejscowieniu (przecięcie szlaków komunikacyjnych) przecinał i skracał też drogi do seksu. Mnóstwo ludzi robiło tam interesy, a otwartość społeczeństwa i przyzwolenie na orgie seksualne tworzyły idealne środowisko dla rozpustnego życia. Kto chciał korzystać, ten mógł, a wręcz musiał, bo prostytutek pracowało mnóstwo i robiły co mogły, by do siebie zachęcić i ani się człowiek obejrzał, a już był bez spodni.

„Rzeczy straszne i nie do zniesienia wyczyniają w naszym mieście młodzi ludzie. Na każdym kroku można zobaczyć dorodne dziewczęta stojące w słońcu przed burdelami, odziane w przezroczyste suknie i kuszące odsłoniętymi piersiami. Możesz sobie wybrać, jaką chcesz – chudą albo grubą, pulchną albo wiotką, piękną lub szpetną, młódkę, dojrzałą lub staruchę – a przy tym wcale nie musisz ustawiać drabiny, aby się potajemnie do niej dostać, ani wślizgiwać się przez otwór w dachu, czy też kryć w stercie słomy. One same niemal siłą ciągną cię do domu i nazywają ojczulkiem, jeśli jesteś stary, albo młodzieniaszkiem lub braciszkiem – jeśliś młody, a każdą z nich możesz bez ryzyka posiąść za obola zarówno w dzień, jak i w nocy.”

Afrodyta

Prostytutki przechadzały się po ulicach (porządne kobiety się nie przechadzały; miały niewolników od załatwiania swoich spraw), w zgrabnych sandałach z napisem na podeszwie „chodź za mną”, który w miękkim piasku zapraszająco się odciskał. I facet szedł, bo miał jednoznaczny komunikat, żeby iść. Szczególnym rodzajem nierządu zajmowały się hetery, czyli kobiety znaczące dużo więcej niż prostytutki – raczej damy do towarzystwa, wykształcone, często bogate i wpływowe. To właśnie one uczestniczyły w życiu publicznym (porządne siedziały w domach). Najgorzej powodziło się niewolnicom, czyli „Pornai”, które po prostu musiały to robić, więc i robiły, bardzo tanio.

W Grecji prostytucja była opodatkowana i dobrze ogarnięta przez urzędników, którzy zasadniczo zajmowali się handlem, a co za różnica, co się sprzedaje. Pilnowali porządku i ustalali ceny płatnej miłości.  Z niewolnicą –  za obola. Chleb też kosztował obola. Albo bilet przez Styks. Albo dniówka niewolnika za harówkę w kopalni srebra. Drożej – za 2 drahmy (tyle co dobre buty, perfumy, 55 kg zboża), aż po 100 (Fryne), albo i 1000 drahm (Gnatena).

Mimo przyzwolenia na nierząd i rozpustę w Grecji panowała podwójna moralność: prostytucja była jednak czymś wstydliwym, społecznie napiętnowanym, bo kto frymarczy swoim ciałem dla cudzej przyjemności, ten i sprawy publiczne sprzeda, więc ufać mu nie można.

Źródła:

ZOFIA POTOCKA, śliczna i poligamiczna

Zofia Potocka, śliczna i poligamiczna 

Zofia od 16 roku życia zarabiała na chleb sprzedając swoje ciało (tak jak jej matka i ciotka,  które ją stręczyły). Niewykształcona i prześliczna, choć pozbawiona południowego temperamentu (Greczynka) marzyła, żeby ilość mężczyzn w jej życiu przeszła w jakość i żeby pojawił się “ten jedyny” – z tym, że ten jedyny ma być koniecznie bogaty i ustawiony. Kiedy w końcu wylądowała w łóżku z ambasadorem Księcia Poniatowskiego – Karolem Boscampem, życie się do niej uśmiechnęło iście królewskim uśmiechem. Boscamp po pewnym czasie stracił stanowisko i żonę, więc żeby się po stracie pocieszyć zapragnął sprowadzić Zofię do Warszawy, na co ona ochoczo przystała. Już w podróży przedstawia się jako jego narzeczona (którą nie jest) i wywołuje skandale (które dochodzą do Warszawy szybciej, niż Zofia jedzie). Takiej partnerki to Boscamp nie potrzebuje i przekazuje ją komendantowi twierdzy w Kamieniu Podolskim, niejakiemu Janowi de Witte. Zofia dwoi się i troi, żeby zostać w Polsce, wykorzystując więc to, co potrafi najlepiej, czyli kokietuje. Uwodzi syna Jana de Witte – Józefa, wkręca go, że jest dobrze urodzoną dziewicą i nim kur zapiał, w tajemnicy przed wszystkimi biorą ślub. Zofia ma wtedy 18 lat. Podróżują po Europie, a gdzie się nie pojawią Zofia gasi urodę wszystkich pań. Mężczyźni o nią zabiegają, kobiety plotkują, a Zofia robi swoje, bo dobrze wie, czego chce. Aspiruje do najbogatszej arystokracji, a najbogatszym Polakiem jest Szczęsny Potocki. Jest też mężczyzną dość pechowym. 

Poznała go na imprezie, a on, tak jak wszyscy, natychmiast się w Zofii zakochał. Ale Szczęsny nie miał szczęścia w miłości: jego rodzice porwali jego pierwszą żonę (w ciąży) i wynajęli zbirów, którzy ją utopili. Druga żona żyła  szczęśliwie i tak namiętnie, że zdradzała go na prawo i lewo oraz obdarowała 11 dzieci, z czego tylko 3 było Szczęsnego. Ale do trzech razy sztuka. Potocki  zakochał się bez pamięci  w Zofii, z miłości opłacił swój i jej rozwód, podczas którego Zofia zeznała, że małżeństwo z Józefem było wymuszone. Potem zabezpieczyła byłego męża finansowo, a nawet naraiła mu nową żonę (choć małżeństwo nie było szczęśliwe). I już bez przeszkód najpiękniejsza kobieta Europy wyszła za najbogatszego Polaka. Mają troje dzieci i trzy pogrzeby dzieci. Zofia rodzi kolejnych potomków, a ostatnie z dzieci jest… wnukiem Szczęsnego. Zofia sypiała ze swoim pasierbem, Jerzym, młodszym od niej o 16 lat i miała z nim dziecko. Potocki senior kompletnie się załamał zdradą dwóch najbliższych osób. Na biednego nie trafiło, ale mimo wszystko cios. Z Jerzym Zofia żyje niezbyt długo i średnio szczęśliwie, bo zgodnie z prawem jest prawie zrujnowana, a na pieniądzach bardzo jej zależy. Romansuje więc z wpływowym Mikołajem Nowosilcowem, który załatwia sprawy tak, że Zofia utrzymuje majątek.

Żyła 62 lata, a swoją ostatnią, pośmiertną podróż odbyła z Prus do Rosji jako zombie. Zmarła w Berlinie, a córki, zgodnie z jej wolą chciały pochować Zofię w Humaniu. Niestety pruskie przepisy sanitarne nie pozwalały na transport zwłok, nawet zabalsamowanych. Dziewczyny wsadziły więc zmarłą matkę do powozu, ubrały w drogą suknię, zrobiły makijaż, w jedną rękę włożyły kwiaty, w drugą wachlarz i mamusia jedzie w podróż jak żywa, tyle że akurat niedysponowana, więc drzemie. Córki przytuliły się do matczynej, zmarłej piersi, a że sytuacja wyglądała realistycznie, paszporty były w porządku i nikt przy zdrowych zmysłach nie odważył się skontrolować pojazdu dygnitarza, Zofia dojechała na miejsce wiecznego spoczynku zgodnie z planem. W jej pogrzebie brało udział 50 księży. 

Zofiówka

Ps. Zwyczajowo mężczyzna daje kobiecie bukiet kwiatów, jeśli ma gest daje kosz kwiatów. Ale Potocki miał wielki rozmach i podarował Zofii park 🙂 Ale nie byle jaki! Park budował się 9 lat, zajmował 150 hektarów, kosztował miliony i wyglądał jak plan filmowy z Hollywood. Nazywa się Sofiówka/Zofiówka i można go podziwiać na Ukrainie. 

 

 

 

 

Źródła:

  • https://www.polskieradio.pl/9/8138/Artykul/2400766,Kim-byla-Zofia-Konstantynowna-Glavani
  • https://www.polskieradio.pl/7/5098/Artykul/2430025,Pretty-woman-polskiego-Oswiecenia
  • https://www.kuriergalicyjski.com/historia/postacie/109-p/2431-sekrety-sodkiej-dudu-czyli-historia-zofii-potockiej
  • https://www.dobryportal.com/historia/728-niezwykla-historia-zycia-zofii-potockiej-najpiekniejszej-kobiety-europy
  • https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/08/16/jak-przetransportowac-zwloki-kareta-poradnik-dla-naprawde-zdesperowanych-zalobnikow/

 

KAMASUTRA. Wyłącznie do prywatnego obrotu

KAMASUTRA Wyłącznie do prywatnego obrotu

W Indiach

Za 7 górami, za 7 lasami…. w dalekich Indiach filozof Watsjajana napisał nietypowy traktat filozoficzny o radości życia, miłości i seksie: Kamasutrę. Dlaczego by nie, skoro według mitologii indyjskiej świat powstał dzięki aktowi seksualnemu (zjednoczenie męskiego i żeńskiego pierwiastka)? Erotykę i przeżywanie erotycznej przyjemności traktowano więc w Indiach tak jak na to zasługuje, czyli naturalnie. 

Kamasutra składa się z 7 części: Wstęp, O jedności, O wierności, O żonie, O żonach innych ludzi, O kurtyzanach, O miłości, seksie, erotyce i intymności. I zgodnie z zasadą Pareto (mówiącej o tym, że 20% działań przynosi 80% efektów, czyli np. 20% gości weselnych wypija 80% wódki), znamy Kamasutrę jako poradnik ze zwariowanymi pozycjami seksualnymi (klasyczne, siedzące stojące, klęczące), a przecież o seksie jest tylko jedna część księgi:) 

Kamasutra to poradnik szczęśliwego życia, z którego dowiadujemy się przede wszystkim tego, że ciało i dusza są jednością, zaś miłość jest podniesiona do rangi wyrafinowanej sztuki, wręcz misterium. Nic dziwnego: penis jest “boskim narzędziem”, wagina “domem boga miłości”, więc i seks jest “boski”, w pełni aprobowany.

Ars amandi wymaga nauki i treningu, dlatego Kamasutra opisywała szczegółowo umiejętności, jakie kochankowie (szczególnie kobieta) muszą posiąść, podzieliła kobiece ciało na strefy erogenne i nie zapominała o fazach cyklu. Kamasutra początkowo nie była ilustrowana, wyobraźni czytelników pomagały więc porównania w stylu: mężczyzna – ogier, kobieta – klacz. Kamasutra nie też oszczędzała porad, jak się upiększać aby znaleźć męża, a jak się go znajdzie, to jak go uwodzić, co się stanie podczas nocy poślubnej i o co w ogóle chodzi w małżeństwie, gdy ta noc poślubna, spędzona na namiętnym Ars amandi już minie. 

W Europie

Kamasutra w Europie ukazała się dzięki sprośnej inicjatywie podróżnika, żołnierza i badacza zachowań seksualnych Richarda Burtona oraz życia w biedzie dwójki hinduskich tłumaczy. Nisko opłacany urzędnik i student już 1883 klepali biedę (i do dziś się nic się tam nie zmieniło, chyba że na gorsze), dlatego podjęli się tłumaczenia. Burton odbierał Kamasutrę jako cenny podręcznik sztuki miłosnej, z lekcjami niedostępnymi nigdzie indziej i – jak przestrzegał w komentarzach – z tą nauką nie ma co czekać, bo może być za późno. 

Księga podzielona była na 7 zeszytów, które trafiły do zaledwie 250 szczęśliwych, pełnych miłosnego zapału subskrybentów, a każdy jeden egzemplarz z adnotacją, że jest to rzecz wyłącznie do prywatnego obrotu. Reglamentowanie Kamasutry pozwoliło uniknąć kary za zgorszenie, bo zgorszenie jest zawsze publiczne. 

Kamasutra lata całe funkcjonowała w podziemiu, ale w otwartej niegdyś seksualnie Polsce ukazała się już w 1922 roku. Kosztowała całe 5 złotych. 🙂 

Źródła: 

Biblia z głębokim dekoltem

Królu Wacławie, co z ciebie za chrześcijanin, że pozwoliłeś (a może kazałeś?) by Biblia  z przekładem Starego Testamentu, na Twoje zlecenie była naszpikowana obrazkami z gołymi babami? W dodatku sam siebie umieszczasz w środku  ilustracji, bardzo z siebie zadowolonego, bo kto by nie był, gdy półnagie panny łaziebne czule Cię dotykają i myją podczas kąpieli w balii.  O wspólnym selfie z kochanką nie wspomnę.

Bo Biblia Świętego Wacława IV zawiera bogate, kolorowe ilustracje, jak to smukłe, filigranowe i wydepilowane kobiety robią swoją łaziebną robotę. Włosy mają skromnie schowane są pod białym czepkiem, za to nonszalancki sposób noszenia sukienki śmiało eksponuje ich nagi biust. W dłoni panny dzierżą nieodłączny cebrzyk.

Wacław IV, zwany leniem, pijakiem i rozpustnikiem, lubił książki, picie i kobiety. Być może lubił też kąpiele. W średniowieczu łaźnie i burdele służyły nierzadko tym samym celom. Panny łaziebne tak dolewały gorącej wody,  że atmosfera w łaźni była naprawdę gorąca, a ich praca nie pozostawiała wątpliwości co do swego erotycznego charakteru. Spełniały zachcianki i potrzeby, bo królowi się przecież nie odmawia.

Według legendy Wacław zakochał się w łaziebnej pannie Zuzannie, która pomogła mu uciec z aresztu domowego w Białej Wieży w Pradze, gdzie siedział uwięziony pod całodobową strażą. Sprytna Zuzanna pomogła mu w ucieczce łodzią, ale przedtem nieźle się w wieży zabawili. Co na to strażnicy – legenda nie mówi. Wacław wynagrodził kochance rozmaite dobra, jakie od niej otrzymał i w rewanżu wybudował w Pradze łaźnię, a Zuzanna została z panny łaziebnej awansowała na szefową.

Frywolne jest też to, że na jednej z miniatur ukazano królową Zofię, żona Wacława, jako pannę łaziebną, która pozbawiona królewskich atrybutów, z gąbką i w czepku, jako półnaga pracownica łaźni, na bosaka, wygląda zupełnie nie po królewsku, ale za to całkiem zalotnie.

Biblia nie została dokończona, a obecność w niej roznegliżowanych panien do dziś jest zagadką dla badaczy.

Wacław IV Luksemburski (1361 – 1419) – z bożej łaski król Niemiec, Czech, książę Luksemburga.

Źródła

  • http://sredniowiecznix.blogspot.com/2019/02/zimorodkow-pena-tajemny-swiat-biblii.html
  • http://posztukiwania.pl/blog/2019/06/14/wezel-zimorodek-i-erotyczne-panny-laziebne/
  • https://pl.wikipedia.org/wiki/Biblia_Wac%C5%82awa_IV