„OBY TWÓJ HAREM ZAWSZE BYŁ PEŁNY!*”
„Oby Twój harem zawsze był pełny!” – takie życzenia często słyszą ode mnie moi koledzy i bardzo się wtedy cieszą. 😊 Cóż, bezmiar uległych kobiet, które nie odzywają się bez pozwolenia to marzenie każdego faceta. Otwierają usta i nawiązują kontakt wzrokowy na ich żądanie. Ludzka rzecz, takie marzenie. Ale harem nieludzki.
Harem znaczy miejsce zakazane albo święte – ale ani ono zakazane, ani święte i żadna religia tego określenia nie obroni, bo świętości to tu nie ma za grosz. Za to jest pełno bab. Bab (odaliski – czyli białe niewolnice), które ku uciesze sułtana kupiono na bazarze jak kilo rodzynek, gdy były przerażonymi, niewinnymi, 10-letnimi dziewczynkami. Nawet nie można powiedzieć, że upolowano je jak zwierzynę, bo na polowaniu trzeba się jednak napracować.
Zakupione (i nie tylko) kobiety mieszkały w haremie, czyli wydzielonej z domu części zamkniętej dla mężczyzn, za podwójnymi drzwiami, zwanymi – jakżeby inaczej – „wrotami szczęśliwości” , zgadnijcie czyjej. Gdy nadeszła owa wiekopomna chwila szczęśliwości i sułtan łaskawie przekraczał wrota haremu kobiety traktowały go jak Boga (którym właściwie tam był) – i blask boski tak je opromieniał, że języka w buzi zapominały i milczały, aż im ewentualnie pozwoli przemówić. Ba! Oślepione widokiem nawet oczu nie podnosiły, tylko zgięte w ukłonie pokornie w podłogę patrzyły. Fajnie? Trochę niewygodnie.
Potem tańczyły, a układ taneczny polegał na tym, aby eksponować w ruchu ciało, odsłonić nieco golizny, zwabić sułtana i wkraść się w jego łaski (wybierał sobie dziewczyny jak z katalogu) – tańczyły tyle „numerów”, aż sułtan powie dość. Ale sułtan, nawalony i obżarty nierzadko przysypiał, a tancerki tańczyły nadal, w trupa, bo przecież nie dostały pozwoleństwa, aby przestać.
Inną rozrywką, mającą zabawić sułtana i zwabić go do alkowy były spektakle teatralne, w których aktorkami były niewolnice. Jaki półdebil scenariusz pisał, nikt nie wie – w każdym razie akcja działa się na bazarze i polegała na: a) kupowaniu na bazarze, b) sprzedawaniu na bazarze – bo był to jedyny katalog czynności znany i dostępny niewolnicom. Nigdzie więcej nie chodziły, bo i po co.
Kurtyna. Oklaski.
O tym, jak i dlaczego Henri Matisse malował Odaliski już niebawem 🙂
Źródła:
- https://histmag.org/jak-wygladalo-zycie-w-haremie-13893
- http://www.laboratoriumkultury.us.edu.pl/?p=31545
- * cytat z serialu MASH, wypowiadał go kapral Klinger 🙂
Scenariusz spektaklu po prostu spektakularny. Zbieram szczękę z podłogi 😉 Ktoś błysnął elokwencją i bujną wyobraźnią 😉
Fantastyczny tekst! I świetny dobór obrazów! Sporo pracy Cię to pewnie kosztowało, ale dzięki temu laik czegoś się dowie i wyjdzie stąd mądrzejszy:)
Dziękuję 🙂
Bardzo podoba mi się tekst. Również uważam, że dobór obrazów jest idealny.
Z wielką ciekawością przeczytałam Twój tekst i od razu mi się przypomniała książka, którą ostatnio czytałam „WIeku bezwstydu, czyli seks i erotyka w starożytności”
Też czytałam tę książkę. Ciekawe i straszne historie.
Ten wpis mnie uwiódł Twoim dowcipem 🙂 Lubię tu zaglądać 🙂
Dzięki za dobre słowo 🙂
Ciekawy artykuł, a co przykre, sprawa w niektórych krajach wciąż aktualna.
Świetny blog! Nietypowa tematyka, uwielbiam sztukę i naprawdę ciekawie i niemonotonnie piszesz, więc zostanę na dłużej 🙂