Danae – jak wiele dzieciaków – była rozczarowaniem dla swego ojca zanim jeszcze zdążyła się urodzić i cokolwiek zepsuć. Jej ojciec, Król Akrisjos koniecznie chciał syna, była więc dzieckiem niechcianym. Życie przechlapane, ale nie do końca zrujnowane, ponieważ król liczył, że Danae może bodaj wnuka mu urodzi i tym samym spełni ojcowskie oczekiwanie względem męskiego potomka. Poszedł król do wyroczni deflickiej, dopytać co i jak z tą sprawą i dowiedział się, że owszem, jak najbardziej, prawie wszystko spoko, będzie wnuczek! Tylko jest taki mały problem, że niestety – lojalnie uprzedziła wyrocznia – ten wyczekany wnuczek jak dorośnie, to swego królewskiego dziadka zabije.
Akrisjos postanowił przechytrzyć przeznaczenie, szczególnie że obawiał się, że Danae będzie mieć syna z jego bratem Projtosem, którego nienawidził od urodzenia. Zastosował fortel. Zabarykadował więc Danae w podziemnym lochu, za drzwiami z brązu (nie do staranowania), żeby nikt się do jej cnoty nie mógł dobrać. Ale czym są drzwi wobec boskiej potęgi! Zeus od dawna upatrzył sobie piękną Danae na kochankę i jej cnota ukryta za opancerzonymi drzwiami to dla niego żadna trudność. Czy Zeusowi nie chciało się walczyć z drzwiami (dla wszechmocnego boga to dość upokarzająca rywalizacja), czy wolał przebieranki, żeby zazdrosna Hera go nie rozpoznała, ostatecznie, żeby przelecieć Danae przyjął postać złotego deszczu. Bóg, jak to bóg – przecisnął się przez szczelinę i jak to złoty deszcz – zmoczył zmysłowe uda dziewczyny i nierozpoznany wniknął do jej łona. Danae urodziła Perseusza, który jako dorosły człowiek przypadkiem zabił swego dziadka Akrisjosa dyskiem rzucanym podczas igrzysk. Gwałtowna wichura porwała dysk i zmieniła jego tor tak, aż dysk trafił prosto w Akrisjosa i „wypełniło się”.
Tak jak to zostało przepowiedziane.
Źródło:
Stanisław Stabryła, Mitologia grecka dla dorosłych, Wyd. Zielona Sowa, Kraków 2003.
Brakuje podanego autorstwa obrazu w nagłówku.