Dziś wyjątkowo: kobieta zasłonięta po szyję, ale tak piękna, że nie mogłam się powstrzymać. 🙂
Salambo, tytułowa bohaterka powieści Gustawa Flauberta.
Nic dziwnego że zachwyca, bo księżniczka Salambo olśniewała urodą i jak na księżniczkę przystało miała i duszę i ciało na równi wspaniałe. Choć wysokie urodzenie, pieniądze, służki i klejnoty pomagały w utrzymaniu urody, dla Salome wszystko to marność – dla niej liczyła się tylko służba bogini Tanit. Serce Salambo wypełniała więc modlitwa i marzenie o służbie kapłańskiej, do której przygotowywała się odmawiając sobie tego co dobre, czyli miłości, pożądania, wina, mięsa (pewnie też glutenu i GMO) – jakby brak składników odżywczych i endorfin zwiększał ekstazę religijną. Ciało jej pięknie pachniało, na nodze zaś nosiła łańcuszek cnoty, żeby było jasne, że jest czysta, niewinna i nie w głowie jej sprośności, bo dziewicą się urodziła, dziewicą umrze. W służbie bogini Tanit.
Jednak los złośliwy, w osobie tatusia miał inny plan względem Salambo – wykorzystać ją politycznie, czyli sprytnie wydać za mąż. Bogini Tanit nie interweniowała w ludzkie plany.
W Salambo zakochał się Matho – czuły barbarzyńca z wrogiego obozu oraz Narr Hawas, adorator, którego ojciec wybrał na męża Salambo. Oziębłej i obojętnej Salambo pierwszy raz mocniej zabiło serce na widok mężczyzny – oczywiście nie wyrwało się z młodej piersi do tego, za którego na wyjść. Fascynuje ją Matho, żołnierz brutalny i popędliwy, który porwał się na świętokradztwo i ukradł zasłonę (zaimf) ze świątyni Tanit. Ojciec w przypływie rodzicielskiej miłości i strategicznego geniuszu postanowił zrobić z Salambo tajną agentkę. I tak dziewczynę nienawykłą do kontaktów z mężczyznami wysłano na wojenną misję odzyskania skradzionego przez Matho świętego łupu (zasłony). Nie ma lepszej gwarancji powodzenia, jak dziewica, która ma kobiecymi sztuczkami uwieść złodzieja, żeby ukraść mu to, co on sam wcześniej ukradł. Salambo się udało, odzyskała zasłonę – odniosła jednak pyrrusowe zwycięstwo. Podczas wykonywania misji Matho pocałował i dotknął Salambo; to był jej pierwszy raz i całkiem się jej spodobało… Wtedy też pękł łańcuszek cnoty, który nosiła na nodze.
Może to dla Salambo „pierwszy krok w chmurach” i rodzące się uczucie?
Może tłumione pożądanie?
A może tylko oksytocyna, hormon przywiązania, który wydziela się u kobiet podczas bliskości z mężczyzną?
Kiedy dziewczyna ma wyjść za mąż za Narr Hawasa i tuż przed ślubem widzi torturowanego, zakrwawionego Matho pada trupem z rozpaczy.
W roku 1864 „Salambo” Gustawa Flauberta wylądowała na indeksie ksiąg zakazanych.
W roku 2003 powstała gra komputerowa inspirowana powieścią.