HIGIENA W ŚREDNIOWIECZU, czyli częste mycie skraca życie?

Albrecht Dürer

„Kogo chrzest oczyścił, kąpać się nie musi” – zdecydował Św. Hieronim. Ludzie w średniowieczu uważali, że brud przybliża do Boga, bo po co komu przyziemne sprawy związane z dbałością o swój wygląd (i zdrowie). Umiłowanie fizycznej czystości rozbudza grzeszną ciekawość własnego ciała, a ciekawość – wiadomo – pierwszy stopień do piekła. Kościół zakazywał kąpieli w niedziele i święta, kąpiącym się regularnie kobietom nie udzielano rozgrzeszenia i generalnie – lepiej się do wody nie pchać, o ile nie jest święcona. I dlatego książę Przemysław nie kąpał się przez 4 ostatnie lata życia, a Kinga, żona Bolesława Wstydliwego wycierała swą książęcą (później świętą) twarz brudną szmatą.

Jednak nie było tak źle, ludzie się kąpali – można nawet mówić o „balia party”, bo czasem nawet i kilka osób kąpało się razem w drewnianej, pachnącej ziołami balii. Europejscy rycerze, dworzanie i możni po prostu powinni być czyści. Władysław Jagiełło miał balię w kształcie konia, z którą sobie podróżował.

Łaźnie publiczne, dla tych biedniejszych, też cieszyły się powodzeniem, bo miały wielorakie funkcje. Można było tam i się wykąpać, i poplotkować, i pogadać. Trochę wręcz jak w SPA – panie mogły np. wydepilować intymne miejsca, co miało spore znaczenie, ponieważ łaźnie i domy schadzek często stanowiły jedność. I wszyscy świetnie się bawili, do czasu aż dżuma zdziesiątkowała Europę, a wszystko – jak uważano – z powodu kąpieli w gorącej wodzie. Z kolei przez rozpustę w łaźniach – burdelach wybuchł syfilis i tak to i higiena, i kąpiele, i łaźnie zyskały złą sławę.

Jest XXI wiek, mamy „swoją” epidemię, więc nie kochaj się w brudzie, siedź w domu, myj ręce 😊

Źródło:

https://tytus.edu.pl/2018/10/16/czysta-i-brudna-prawda-o-higienie-w-sredniowieczu/