ŚREDNIOWIECZNE PRZYJEMNOŚCI, czyli grzechy lekkie

„Najpierw zaszło słońce, potem zaszedł fakt, a w rezultacie i ona‟.

S.J. Lec

Na biologii nie uczyli nas, że aby doszło do zapłodnienia niezbędne jest aby doszła i kobieta. Jej orgazm jest konieczny, bo tylko podczas szczytowania można zrobić dziecko i bez tego nie ma co zaczynać 🙂 Tak właśnie myśleli o sprawie nasi przodkowie, więc mężczyźni dwoili się i troili, aby dać kobiecie tę najwyższą przyjemność (a sobie dziedzica). Co więcej, im bardziej intensywny orgazm, tym piękniejsze dziecko. Niestety, inną konsekwencją tego poglądu było podejście do ciąży z gwałtu – skoro jest ciąża, to musiał być orgazm, jak orgazm to i przyjemność, a jak przyjemność, to jaki gwałt? 🙁

Kościół dopuszczał uprawianie seksu dla przyjemności i traktował jako grzech lekki – o ile nie zapobiegano zapłodnieniu, a rzecz się odbywała w pozycji misjonarskiej (zwanej też pozycją na księdza), która podkreślała dominację mężczyzny, no i – obowiązkowo – ułatwiała zajście w ciążę. Jeśli kochano się w innej pozycji – pokutą był post. Inna liczba dni postnych za anal, oral, inna za karę, że kobieta jest na górze, zamiast na dole, gdzie jej miejsce.

W odważnym średniowiecznym poemacie („Powieść o Róży”), orgazm idealny to ten osiągany równocześnie, ale co mówić o idealnym, kiedy kobiety nawet zwykłego nie doświadczają? Oczywiście, za radą autora, udawać – bo facet i tak się nie zorientuje 🙂

Roman de la Rose, poł. XIV w.

Źródła:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2019/08/30/czy-w-sredniowieczu-orgazm-byl-grzechem-tak-podchodzono-do-seksu-800-lat-temu/
http://posztukiwania.pl/blog/2018/06/17/orgazm-w-sredniowieczu/
https://www.durex.pl/blogs/orgazm/historia-kobiecego-orgazmu
Cytat z pamięci 🙂