Afrodytę, boginię miłości i piękna, nikt by nie podejrzewał o karierę pierwszej burdelmamy, tymczasem prostytucja w antycznej Grecji zaczęła się właśnie od świątyni Afrodyty i „sakralnej prostytucji” na Jej cześć. Ponad tysiąc kapłanek poświęcało się bogini oddając się Jej wyznawcom, a pieniądze które zarobiły przeznaczone były na utrzymanie świątyni.
Bogaty Korynt, dzięki dobremu umiejscowieniu (przecięcie szlaków komunikacyjnych) przecinał i skracał też drogi do seksu. Mnóstwo ludzi robiło tam interesy, a otwartość społeczeństwa i przyzwolenie na orgie seksualne tworzyły idealne środowisko dla rozpustnego życia. Kto chciał korzystać, ten mógł, a wręcz musiał, bo prostytutek pracowało mnóstwo i robiły co mogły, by do siebie zachęcić i ani się człowiek obejrzał, a już był bez spodni.
„Rzeczy straszne i nie do zniesienia wyczyniają w naszym mieście młodzi ludzie. Na każdym kroku można zobaczyć dorodne dziewczęta stojące w słońcu przed burdelami, odziane w przezroczyste suknie i kuszące odsłoniętymi piersiami. Możesz sobie wybrać, jaką chcesz – chudą albo grubą, pulchną albo wiotką, piękną lub szpetną, młódkę, dojrzałą lub staruchę – a przy tym wcale nie musisz ustawiać drabiny, aby się potajemnie do niej dostać, ani wślizgiwać się przez otwór w dachu, czy też kryć w stercie słomy. One same niemal siłą ciągną cię do domu i nazywają ojczulkiem, jeśli jesteś stary, albo młodzieniaszkiem lub braciszkiem – jeśliś młody, a każdą z nich możesz bez ryzyka posiąść za obola zarówno w dzień, jak i w nocy.”
Prostytutki przechadzały się po ulicach (porządne kobiety się nie przechadzały; miały niewolników od załatwiania swoich spraw), w zgrabnych sandałach z napisem na podeszwie „chodź za mną”, który w miękkim piasku zapraszająco się odciskał. I facet szedł, bo miał jednoznaczny komunikat, żeby iść. Szczególnym rodzajem nierządu zajmowały się hetery, czyli kobiety znaczące dużo więcej niż prostytutki – raczej damy do towarzystwa, wykształcone, często bogate i wpływowe. To właśnie one uczestniczyły w życiu publicznym (porządne siedziały w domach). Najgorzej powodziło się niewolnicom, czyli „Pornai”, które po prostu musiały to robić, więc i robiły, bardzo tanio.
W Grecji prostytucja była opodatkowana i dobrze ogarnięta przez urzędników, którzy zasadniczo zajmowali się handlem, a co za różnica, co się sprzedaje. Pilnowali porządku i ustalali ceny płatnej miłości. Z niewolnicą – za obola. Chleb też kosztował obola. Albo bilet przez Styks. Albo dniówka niewolnika za harówkę w kopalni srebra. Drożej – za 2 drahmy (tyle co dobre buty, perfumy, 55 kg zboża), aż po 100 (Fryne), albo i 1000 drahm (Gnatena).
Mimo przyzwolenia na nierząd i rozpustę w Grecji panowała podwójna moralność: prostytucja była jednak czymś wstydliwym, społecznie napiętnowanym, bo kto frymarczy swoim ciałem dla cudzej przyjemności, ten i sprawy publiczne sprzeda, więc ufać mu nie można.
Źródła:
- https://wielkahistoria.pl/ile-zarabialy-prostytutki-w-starozytnej-grecji/
- http://pilotrezydentgrecja.blogspot.com/2013/09/cory-koryntu-czyli-prostytucja-w.html
- „Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności”, Ciekawostki historyczne, Kraków 2018., cyt. str. 221