Biblia z głębokim dekoltem

Królu Wacławie, co z ciebie za chrześcijanin, że pozwoliłeś (a może kazałeś?) by Biblia  z przekładem Starego Testamentu, na Twoje zlecenie była naszpikowana obrazkami z gołymi babami? W dodatku sam siebie umieszczasz w środku  ilustracji, bardzo z siebie zadowolonego, bo kto by nie był, gdy półnagie panny łaziebne czule Cię dotykają i myją podczas kąpieli w balii.  O wspólnym selfie z kochanką nie wspomnę.

Bo Biblia Świętego Wacława IV zawiera bogate, kolorowe ilustracje, jak to smukłe, filigranowe i wydepilowane kobiety robią swoją łaziebną robotę. Włosy mają skromnie schowane są pod białym czepkiem, za to nonszalancki sposób noszenia sukienki śmiało eksponuje ich nagi biust. W dłoni panny dzierżą nieodłączny cebrzyk.

Wacław IV, zwany leniem, pijakiem i rozpustnikiem, lubił książki, picie i kobiety. Być może lubił też kąpiele. W średniowieczu łaźnie i burdele służyły nierzadko tym samym celom. Panny łaziebne tak dolewały gorącej wody,  że atmosfera w łaźni była naprawdę gorąca, a ich praca nie pozostawiała wątpliwości co do swego erotycznego charakteru. Spełniały zachcianki i potrzeby, bo królowi się przecież nie odmawia.

Według legendy Wacław zakochał się w łaziebnej pannie Zuzannie, która pomogła mu uciec z aresztu domowego w Białej Wieży w Pradze, gdzie siedział uwięziony pod całodobową strażą. Sprytna Zuzanna pomogła mu w ucieczce łodzią, ale przedtem nieźle się w wieży zabawili. Co na to strażnicy – legenda nie mówi. Wacław wynagrodził kochance rozmaite dobra, jakie od niej otrzymał i w rewanżu wybudował w Pradze łaźnię, a Zuzanna została z panny łaziebnej awansowała na szefową.

Frywolne jest też to, że na jednej z miniatur ukazano królową Zofię, żona Wacława, jako pannę łaziebną, która pozbawiona królewskich atrybutów, z gąbką i w czepku, jako półnaga pracownica łaźni, na bosaka, wygląda zupełnie nie po królewsku, ale za to całkiem zalotnie.

Biblia nie została dokończona, a obecność w niej roznegliżowanych panien do dziś jest zagadką dla badaczy.

Wacław IV Luksemburski (1361 – 1419) – z bożej łaski król Niemiec, Czech, książę Luksemburga.

Źródła

  • http://sredniowiecznix.blogspot.com/2019/02/zimorodkow-pena-tajemny-swiat-biblii.html
  • http://posztukiwania.pl/blog/2019/06/14/wezel-zimorodek-i-erotyczne-panny-laziebne/
  • https://pl.wikipedia.org/wiki/Biblia_Wac%C5%82awa_IV

Pierwszy Hermafrodyta

Syn Afrodyty i Hermesa, imieniem, jakżeby inaczej – Hermafrodyt, chłopak piękny jak bóg (po matce) i sprytny jak diabeł (po ojcu) hasał sobie radośnie po świecie, aż dostał się do Azji. Napotkał tam źródełko i zapragnął odświeżyć się po podróży, szczególnie że woda wyglądała na krystalicznie czystą. Strażniczką źródełka była nimfa Salmakis, przepiękna blondynka. Całe dnie spędzała na dbaniu o daniu o urodę, czesaniu włosów i przeglądaniu się w tafli jeziora, czy aby ładnie wygląda. Przybysz Hermafrodyt natychmiast wpadł jej w oko, wystroiła się więc dla niego na wypadek, gdyby codzienne zabiegi pielęgnacyjne to było za mało i zdecydowała się go uwieść. Chłopak pozostał nieczuły na jej wdzięki, posłużyła się więc starą dobrą sztuczką, „nic mnie nie obchodzisz” i poszła sobie. Niedaleko jednak, na tyle tylko, bo podglądać go z krzaków. A było na co popatrzeć – Hermafrodyt sądził że jest sam, więc zachowywał się swobodnie, a to stopę, a to nogę w jeziorku zanurzył, bawiąc się z falami. Gdy zrzucił ubranie, Salmakis była już całkiem ugotowana. Zrzuciła i ona swoje szaty, popędziła za chłopakiem do źródła obłapiając go w pół i obcałowując jego ponętne ciało. Nie chciała się odczepić, chociaż Hermafrodyt nie odwzajemniał jej pieszczot. Odtrącona kobieta rzadko poddaje się bez walki: nimfa poprosiła bogów, aby połączyli ich w jedno ciało, harmonijny, spójny byt – co też się stało. Z wody wyłoniła się istota z cechami kobiety i mężczyzny. Hermafrodyt poprosił rodziców, aby każdy mężczyzna po wejściu do źródła zmieniał się tak jak on. Co też się stało.

Źródła:

 

Cokolwiek zrobisz, będziesz żałować. Sokrates i Ksantypa

Kto z nas nie mógłby podpisać się pod słowami Sokratesa przynajmniej raz w życiu! Na obrazie Ksantypa – żona filozofa, a zarazem symbol wiecznie niezadowolonej, kłótliwej baby. Czy to nie o niej myślał Sokrates, kiedy mówił te słowa do młodego człowieka, który radził się go, czy ma się żenić, czy lepiej jednak nie?

Sokrates zanim został filozofem rzeźbił posągi z marmuru, walczył odważnie jako żołnierz, pracował jako urzędnik i wszystko to robił dobrze. Czy był dobrym mężem i ojcem?

Życie z Sokratesem według Ksantypy

Nie ma okropniejszej nad Ksantypę baby, bo tłucze Sokratesa dla samej zabawy

… Ojciec trójki synów, a nic o nich nie myśli. Ani o mnie! Prawie go w domu nie ma! Myśli tylko o sobie! Miał dobrą pracę, ale rzucił, żeby teraz filozofię uprawiać. I co mu po tej filozofii, chleba z tego nie ma! Stoi jak pajac na targu, ludzi zaczepia, albo po chałupach łazi, nawet go słuchają, ale co z tego, kiedy złamanego grosza nie chce za te swoje nauki brać! Nauczać mu się zachciało! Może by się najpierw nauczył, że ma rodzinę? Czy on w ogóle wie, że ma dzieci? Nie sądzę! …O czym to ja mówiłam? Że ja nawet nic ładnego do ubrania nie mogę sobie kupić, ani pachnidła, ani klejnotów, bo i za co? Jestem jeszcze taka młoda. A sąsiadki w nowych sukniach cały czas  widzę! Bo jemu dobytek nie potrzebny! Wyrzeka się dóbr! I cały dom na mojej głowie! Co to za chłop co na życie nie zarobi, bo się pieniądzem brzydzi?! Jak się brzydzi, to niech zarobi i mi odda, ja się nie brzydzę! Brzydzić to ja się mogę, co najwyżej jego, bo brzydki jak noc listopadowa! Oczy wybałuszone, nogi krzywe, łysa pała! Po co ja za niego wyszłam… Cokolwiek zrobisz, będziesz żałować….

Życie z Ksantypą według Sokratesa

„Kto ma dobrą żonę jest szczęśliwy, kto ma złą zostaje filozofem‟

Reyer van Blommendae_Sokrates i Ksantypa

Postanowiłem poświęcić się filozofii, bo nie ma na świecie i doczesnym i wiecznym nic ważniejszego. Człowiek jest najbliżej bogów, kiedy wyrzeknie się wszystkiego i niczego nie będzie potrzebować. Kupujemy rzeczy, których nam wcale nie trzeba. I po co? Nie dbam o pieniądze, tytuły, gardzę przyziemną egzystencją, bo najważniejsza dla mężczyzny jest jego dziejowa misja – przybliżanie innych do prawdy. I nauczanie, poszukiwanie mądrości, bo głupoty ludzkiej nie znoszę. Bogactwo tylko przeszkadza w dążeniu do cnoty i wiedzy. Dzięki Ksantypie praktykuję cierpliwość, bo kto ma dobrą żonę jest szczęśliwy, a kto ma złą, zostaje filozofem. Dlatego nie zważam na jej babskie gadanie, bo mężczyzna ma ważniejsze rzeczy na głowie i ze spokojem przyjmuję jej ataki. Cóż mogłem powiedzieć, gdy mi chlusnęła wodą prosto w twarz? (obraz) Wiadomo, że po grzmotach nadejdzie deszcz… Cokolwiek zrobisz, będziesz żałować…

 

Źródła:

 

Apollonie Sabatier, kobieta ukąszona przez węża

Apollonie Sabatier zniewalała mężczyzn urodą, inteligencją i wdziękiem – prowadziła salon, w którym co niedzielę flirtowała z malarzami, literatami, dziennikarzami. Bywała tam śmietanka artystyczna i towarzyska Paryża (Alfred de Musset, Gustave Flaubert, Edouard Manet,Victor Hugo). Urodziła ją praczka. Ojcem, z przypadku, został został niepiśmienny sierżant, stacjonujący akurat nieopodal, bo tak zaaranżował sprawę biologiczny tatuś hrabia, prefekt Ludwika XVIII. 

Apollonie szybko stała się muzą i kochanką artystów.  Inspirowała dekadenckiego poetę Baudelaire’a, w którym zakochała się z wzajemnością od pierwszego wejrzenia (gdy uczucie wygasło zostali przyjaciółmi). Pozowała nago, ale za to z kochankiem Alfredem Mosselmanem do obrazu  Gustave Courbeta „Studio malarza” oraz do rzeźby Augusta Clésingera jako „Kobieta ugryziona przez węża”. Jednak jeśli coś ją pogryzło, to kąśliwe uwagi, bo rzeźba wywołała skandal obyczajowy wśród krytyków i widzów: oto naga kobieta wije się z bólu po ukąszeniu węża, oplatającego jej nadgarstek jak bransoleta. Biust jest podejrzanie sterczy. I – o zgrozo! Ona ma cellulit!! Za realistyczna ta rzeźba. A może to wcale nie ukąszenie sprawiło, że ona się tak wygina? Może wypręża się po czymś innym? Skandal, jak zwykle bywa, spowodował tylko zwiększone zainteresowanie dziełem. 

Kochanek, Sir Richard Wallace zabezpieczył Apollonie w hojną, dożywotnią rentę, toteż prowadziła wygodne życie, próbując swoich sił między innymi nie tylko jako muza artystów, ale i jako malarka. 

Źródła: 

https://opolnocywparyzu.pl/apollonie-sabatier/ 

https://en.wikipedia.org/wiki/Woman_Bitten_by_a_Serpent 

https://en.wikipedia.org/wiki/Apollonie_Sabatier

 

STRASZNA ZUZANNA VALADON

Henri Tololuse Lautrec_Rudowłosa albo kąpiel w wannie

Nie wiadomo, kto pozował do obrazu „Rudowłosa albo kąpiel w wannie” Henriemu Tololuse-Lautrec– być może praczka (może i prostytutka, w owych czasach łączono te zajęcia) z Montmartre – Carmen Gaudin, która zachwyciła Henrego rudymi włosami (miał do nich słabość) i twarzą bez uśmiechu oraz twardą, budzącą dystans miną. Carmen ujęła też malarza postawą ciała, która – jak wiele kobiet w podobnej sytuacji – mówiła, że „niejedno w życiu przeszłam, gorzej już mieć nie będę, więc odczep się”. Mimo że wyglądała poważnie, a nawet groźnie, w rzeczywistości była ciepłą, punktualną i zdyscyplinowaną modelką, która pozowała mu kilkakrotnie.

Być może na obrazie jest Zuzanna Valadone, która przemalowała w pewnym momencie życia włosy na rudo. Zuzanna Valadone – malarka, której obraz Degas zawiesił obok Delacroix, modelka – piękna i cierpliwa, kobieta pracująca (od 9 roku życia), kelnerka, niańka, praczka, akrobatka cyrkowa, matka geniusza (Maurycego Utrillo – Litrillo), przyjaciółka Modiglianiego, kochanka Renoira i Lautrecka, królowa nocy na Montmartre, namiętna i kochliwa – czyli Straszna Zuzanna, jak ją nazywano. Nieślubna córka praczki, zapracowanej, często pijanej, zawsze niezadowolonej, od dziecka radziła sobie sama,  snując się po wzgórzu Montmartre, które było jej jedynym domem. Jako 18-latka urodziła syna (biologiczny ojciec Maurycego jest nieznany) i nadal szalała, romansowała, malowała. Z czasem związała się z zamożnym bankierem Paulem Moussin i przez 14 lat żyła z nim po mieszczańsku – dostatnio, spokojnie, z daleka od uciech Montmartre, skupiona na malowaniu. Jej prace to głównie akty, w których dopatrywano się odzwierciedlenia jej wyuzdanego i namiętnego temperamentu. Trochę portretów i martwych natur. Odnosiła sukcesy artystyczne, przyjęto ją do Towarzystwa Sztuk Pięknych. Już po 40, zakochała się z wzajemnością w przyjacielu syna, o połowę od siebie młodszym malarzu Andre Utter. Idąc za głosem serca, porzuciła swój dostatni dom i wróciła na Montmartre – żyli we troje, we troje malowali. Związek przetrwał 24 lata. Pod koniec życia Zuzanna została sama – Andre ją porzucił, syn się ożenił i wyprowadził, zostało jej tylko malarstwo. Zmarła w wieku 72 lat, podczas ataku apopleksji, w trakcie malowania.

Źródła:

  • Storm John, Dramat Zuzanny Valadone, przeł. J. Dmochowska, PIW 1975
  • https://opolnocywparyzu.pl/suzanne-valadon/