MARIA MAGDALENA I JEJ TAJEMNICE – 7 diabłów, 7 aniołów, rozpusta i pokuta

Francesco Furini

Maria Magdalena w Ewangelii przedstawiana jest jako nawrócona jawnogrzesznica, kobieta wyróżniona przez Jezusa (jest pod krzyżem i przy grobie po Zmartwychwstaniu), w innych miejscach  mówi się o niej jako o żonie Jezusa.
Najciekawszą dla mnie historię Marii Magdaleny opisał w Legendzie Jakub de Voragine:

Maria Magdalena urodziła się w królewskiej rodzinie, zmarła jako pustelnica, w międzyczasie zyskała reputację dziwki.
Swoje bogate rodzinne włości dzieliła z rodzeństwem – Łazarzem i Martą (która zarządzała sprawiedliwie dobytkiem, w taki oto sposób, że po Zmartwychwstaniu majątek sprzedano, a zysk oddano w ręce apostołów).
Maria Magdalena prowadziła więc przyjemne, rozpustne życie, bo – jak mówi legenda – bogactwo zawsze prowadzi do rozpusty. Jej rozwiązłość była tak wielka i powszechnie znana, że przylgnął do niej przydomek grzesznicy i nikt już nie nazywał jej inaczej, więc i ona sama uwierzyła, że wielką grzesznicą jest. Dlatego, gdy na imprezie u Szymona pojawił się Jezus, a intuicja kazała Marii na tę ucztę iść, nieśmiało poszła, a potem skromnie usadowiła się z tyłu, tak, że ledwie dostąpiła zaszczytu aby łzami umyć stopy Jezusa i włosami je wytrzeć. I od tego momentu życie Marii z Magdali stanowiło pasmo szczęścia – Jezus obdarował ją bowiem hojnie: wygonił z niej aż 7 diabłów, grzechy odpuścił, uprzywilejował jako swoją gospodynię i przyjaciółkę. Co za tym idzie, bronił Marię przed jej siostrą Martą (którą uzdrowił z 7-letniego krwotoku), zarzucającą Marii lenistwo, bronił przed Judaszem, krytykującym, że rozrzutna i faryzeuszem maniacko oskarżającym uczciwą dziewczynę o rozpustę. Wskrzesił też brata Marii – Łazarza, ponieważ Maria bardzo rozpaczała po jego śmierci, a Jezus – jak to mężczyzna – nie mógł znieść kobiecego płaczu dłużej niż 4 dni. Jak nie Bóg. 

Wszystko co dobre jednak szybko się kończy – 14 lat po śmierci Jezusa, grupa prześladowanych chrześcijan (wśród nich Maria Magdalena) została zepchnięta w morze w łodzi bez steru, aby utonęli. Plan się nie powiódł – Bóg dał, że przeżyli
i dopłynęli do Marsylii. Dopiero co ocaleni przez jezusową moc chrześcijanie wyszli na ląd i zobaczyli pogańską świątynię. Natychmiast zaczęli oddawać cześć pogańskim bożkom i ofiary im składać, nie bacząc wcale na to, że to łasce jezusowej
i chrześcijańskiemu miłosierdziu zawdzięczają życie, a nie bożkom pogańskim. Na szczęście Maria Magdalena była jedyną przytomną osobą w tym towarzystwie (mimo że wśród pasażerów był i cudowanie zmartwychwstały Łazarz i mądra Marta), więc zaraz zaczęła nawracać współtowarzyszy na chrześcijaństwo i złotoustymi słowy o Jezusie opowiadać,
a bardzo była przekonywująca, za sprawą tego, że kiedyś jej usta dotknęły stóp Jezusa.

Marcantonio Franceschini

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przybył bowiem do tej świątyni książę Marsylii z małżonką, aby dobić targu z pogańskimi bogami – ponieważ księżna długo nie mogła zajść w ciążę, więc Książę postanowił złożyć bogom ofiarę (dziś zwaną łapówką) na okoliczność przyszłego poczęcia. Całymi dniami Maria przekonywała go, żeby tego nie robił i opowiadała mu o Jezusie. Księżnę urabiała inaczej – w nocy przyśniła się jej i zaszantażowała, że Jezus się na nią rozgniewa, jeśli nie pomoże ocalałym z morskiej podróży, głodnym, potrzebującym chrześcijanom. Kolejnej nocy to samo, bez efektu, więc trzeciej nocy Maria już nie wytrzymała i pojawiała się w koszmarze sennym: wściekła na książęcą parę, czerwona na twarzy, nazwała Księcia tyranem, księżnę żmiją i zapewniła, że kara boska Księcia nie minie za jego egoizm i bezduszność względem chrześcijan. Książęca para przeraziła się możliwego srogiego gniewu miłosiernego Jezusa, (którego przecież nie znali) i na wszelki wypadek uległa groźbom, zapewniając ocalałym liczne dobra. Maria Magdalena była szalenie przekonywująca w nauczaniu wiary chrześcijańskiej, do momentu, aż książę upomniał się ponownie o dziecko i powiedział, że we wszystko jej uwierzy, jeśli Maria załatwi księżnej ciążę (chciał syna) – stawka wysoka, więc szach mat, ciąża, załatwione.

Ale los okrutny nie oszczędzał szczęśliwej książęcej pary. Zaciekawieni nową religią postanowili wyruszyć drogą morską do Św. Piotra. Niestety, podczas podróży nastąpił sztorm, a dokładnie podczas sztormu księżna urodziła syna. I zmarła. Na nic więc zdały się krzyże wymalowane po bokach łodzi, które miały ochraniać statek. Zmartwił się książę wszystkim bardzo, bo wyczekany syn wprawdzie przeżył, ale co z tego, skoro nie miał co jeść. W dodatku załoga była księciu nieprzychylna, upatrując, że to z winy noworodka ta burza, więc najlepiej wyrzucić dzieciaka za burtę i raz na zawsze pozbyć się kłopotu. Zmartwił się więc książę jeszcze bardziej, ale – o ironio, tonący brzytwy się chwyta – pomyślał, że może żona jednak żyje? Może tylko chwilowo zemdlała z bólu i jest jeszcze dla nich szansa? Na kolejny cud było jeszcze jednak za wcześnie. Dopłynęli do wysepki, aby tam pochować księżną i dziecko, które wprawdzie żyło, ale bez jedzenia nie było dla niego nadziei, więc lepiej je ze zmarłą matką zostawić. I załoga będzie zadowolona. Książę pożałował, że kiedykolwiek spotkał Marię Magdalenę – wiele mu dała, aby jeszcze więcej zabrać, srodze się więc zawiódł na tej całej znajomości. Los jednak nieoczekiwanie okazał się kolejny raz łaskawy – w drodze powrotnej Książę zawitał ponownie na wyspę i – o cudzie – zastał tam żonę w doskonałym zdrowiu i syna w świetnym humorze.

Maria Magdalena tymczasem nadal nauczała. W pewnym momencie jednak przestała i udała się do pustelni, miejsca przygotowanego dla niej specjalnie przez aniołów – miejsca bez wody i drzew, aby doczesny świat nie rozpraszał jej niepotrzebnie. Nawet ubrania nie miała (suknia rozpadła się, więc kobieta okrywała się długimi włosami, jak płaszczem), za to wyładniała, ponieważ od codziennego obcowania z aniołami jej twarz jaśniała wewnętrznym blaskiem. 7 dni
w tygodniu, 7 razy dziennie 7 aniołów unosiło ją do nieba na posiłki, a Maria Magdalena podczas tej podniebnej wycieczki słuchała ich anielskich śpiewów. Podróż do nieba trwała godzinę, a po uczcie aniołowie sprowadzali ją bezpiecznie
z powrotem. I tak żyła sobie przez 30 lat. Tuż przed śmiercią (o której była dokładnie przez Boga uprzedzona) zapragnęła spotkać się w kościele ze św. Maksymusem, więc spotkała się, przyjęła sakramenty i umarła. Po tym wydarzeniu przez 7 dni w kościele cudowanie pachniało.

Źródła:

  • http://niezlasztuka.net/o-sztuce/maria-magdalena-swieta-czy-grzesznica/
  • http://www.matyjaszczyk.art.pl/mm_mgr/
  • http://www.pinezka.pl/pryzmat-archiwum/294-tajemnice-marii-magdaleny
  • http://posztukiwania.pl/?s=maria+magdalena

 

Jedna uwaga do “MARIA MAGDALENA I JEJ TAJEMNICE – 7 diabłów, 7 aniołów, rozpusta i pokuta

Komentarze są wyłączone.